Otworzyłam oczy, gdy chłopak się zatrzymał, staliśmy przed
budynkiem administracyjnym. Puściłam się szyi bruneta, ale to nie wywołało
pożądanej reakcji.
- Puść mnie!
- Odwróciłam się w jego stronę. Patrzył się na mnie dziwnie, jakoś inaczej.
Chyba o czymś myślał. - Słyszysz! Puszczaj. – Powtórzyłam
zniecierpliwiona. Co to za dziwny zapach? Taki przyjemny delikatny, inny. Bił
ode mnie, ale czemu pachniałam inaczej? Popatrzyłam na siebie i oniemiałam.-
Sasuke, czemu mam twoją bluzę na sobie?!
-Che? Nie
wierć się tak, bo spadniesz. –Stwierdził.
- To mnie
puść debilu! – Ryknęłam.
- Che? A
tak. Już, proszę. – Powiedział to jak by wcale nie zauważył, ze mnie niesie.
- Nareszcie.
– Odetchnęłam z ulgą, to było, co najmniej dziwne. Postawił mnie na ziemi.
Podeszłam chwiejnie do drzwi gmachu i otwierając je krzyknęłam
zniecierpliwiona. - Chodźmy!
Szliśmy
przez korytarze i piętra w milczeniu. Hokage mieszkała na samej górze budynku,
a w pobliżu ani jednej windy. Właściwie to, całe piętro było jej domem. Jak
tylko weszłam na ostatnie piętro moim oczom ukazał się niewielki korytarz i
jedna samotna, parą drzwi. Na pozór normalne, ale to za nimi ta historia miała
się wyjaśnić. Stanęłam przed drzwiami i już chciałam zapukać, gdy zawahałam
się. Przestraszyłam się prawdy o sobie. O swoim życiu i rodzinie.
Głęboki
wdech i wydech, w końcu zapukałam. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk towarzyszący
otwieraniu drzwi.
- Cześć…, Co
się stało? Mai jak ty wyglądasz. – Popatrzył na mnie zdziwiony siwowłosy
mężczyzna.
- Witaj
Jiraiya- sama. – Odpowiedzieliśmy wspólnie.
- Długo by
gadać, możemy wejść? Mam parę pytań do Hokage. – Odparł blondyn z uśmiechem.
- Jasne
wchodźcie. – Powiedział, zapraszając nas do środka gestem dłoni.- Tsunade
patrz, kto nas odwiedził. – Krzyknął zamykając za nami drzwi.
- Proszę,
proszę. Co was sprowadza do mnie dzieci?- Powiedziała wyłaniając się z jednego
z pomieszczeń.
- Witaj
babciu Tsunade, my przyszliśmy w sprawie Mai.
- Mai,
dziecko. Jak ty wyglądasz, co oni ci znowu zrobili?
- To nic, to
nie oni... Długo by tłumaczyć. – Uczepili się. No może trochę byłam poobijana
no, ale bez przesady z cukru nie jestem.
- Wejdźcie
do salonu. Mai zaraz cię opatrzę.
Weszła do
jakiegoś małego pokoiku, gdy Sannin prowadził nas do salonu.
Wróciła z
pudełkiem pełnym bandaży i innych przyborów sanitarnych zwanym apteczką.
- Mai
zdejmij bluzę opatrzę ci rany.
Zaczęłam
rozpinać bluzę, teraz już wiedziałam, dlaczego mam ją na sobie. Zrobiłam się
czerwona. Pod bluzą nie miałam nic oprócz stanika i własnego poranionego ciała.
Popatrzyłam pytająco na Naruto.
- Jak by ci
to tu…
- Proszę,
mów. - Wysyczałam przez zęby.
- Gdy
zemdlałaś, a Sasuke poszedł dogasić twoje małe ognisko, zdjąłem z ciebie to
przemoczone i zniszczone ubranie, bałem się, że się rozchorujesz. Założyłem na
ciebie jego bluzę, bo zostawił ją obok. Nawet nie wiesz jak mi się za to
dostało. He, he. – Powiedział drapiąc się po głowie, czując się niezręcznie.
- Co ty
gadasz Naruto? Mai nie słuchaj go…
- Chłopcy
idźcie do pokoju Mai i przynieście jej coś czystego i całego.
-Nie, sama
pójdę! - Wyszarpnęłam się Tsunade, gdy ta akurat przecierała moje rany na
dłoni. – Au, au.
Oczy
wszystkich zwróciły się na mnie.
-
Siostrzyczko, czemu nie możemy iść do twojego pokoju?
- Naruto nie
nauczyli cię, co to prywatność? – Syknęłam. Zadziwiające było to jak szybko
przestawił się i zaczął nazywać mnie siostrą.
- Oj daj
spokój wejdziemy tam, weźmiemy, co będziesz chciała i wyjdziemy.
- I mam w to
wierzyć?
- Idźcie
już. – Poganiała ich blondynka - Mai chcesz coś konkretnego, czy mają
przeszukać cały pokój?
- Ale
Hokage- sama…- Jęknęłam.
- Zapytałam
o coś. – Powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Niech
przyniosą szary dres, jest w szafie na wieszaku. Spróbujecie ruszyć coś
jeszcze, to…- Odpowiedziałam ze zrezygnowanie, po czym mi przerwano.
- Dobra
chodź głupku, bo nigdy stad nie wyjdziemy. I to jest twoja siostra. – Westchnął
wywracając oczyma. Naruto uśmiechnął się do przyjaciela i wyszli zanim zdążyłam
cokolwiek dopowiedzieć.
- Mai,
dlaczego ich tak traktujesz? Nie ufasz im? – Zapytała opatrując mi powoli rany.
- Przez te
lata nauczyłam się kilku rzeczy, a moje ulubione powiedzenie to „Umiesz liczyć,
licz na siebie”.
- Przecież
Naruto to twój brat, a Sasuke to chyba twój przyjaciel. Czyż nie? – Podchwycił
siwowłosy.
- Brat?
Proszę was, to żart, tak? Wiem o tym od kilku godzin, a po drugie nie wiem czy
mogę wam wierzyć. To wszystko jest takie skomplikowane, niewiarygodne. Co do
słowa „przyjaciel” to nie znaczy dla mnie za wiele.
- Eh…
Dzieci, co się z wami dzieje. – Pokręcił głową.
To te drzwi,
pamiętam dobrze jak pierwszy raz wparowałem do jej pokoju. Jak była zła, że ją
obudziłem. Kto by pomyślał, że …
- Sasuke no
dalej otwieraj te drzwi! – Zawołał przerywając moje rozmyślanie.
- Nie drzyj
się głupku! Przecież je otwieram!
Otworzyłem
drzwi i weszliśmy do małego, niepozornego pokoju.
Wydawał się
normalny, ale osoba, która w nim mieszkała niebyła taka. Była niepoprawną
idealistką, pyskatą dziewuchą z niewyparzonym językiem. Nigdy nie spotkałem
takiej osoby. Była strasznie dziwna… Inna niż wszystkie.
Podszedłem
do szafy i wyciągnąłem z niej to, po co tu przyszedłem. Chciałem się stąd
ewakuować jak najszybciej się dało. Nie miałem zamiaru mieć z nią na pieńku…
Nie bałem się jej, o nie raczej…
- Co ty na
to byśmy się tu trochę rozejrzeli? Jej reakcja była dziwna, ona musi coś…
- Daj
spokój, chodźmy stąd. – Przerwałem mu.
Nie rozumiem,
o co ci chodzi Jiraiya- sama. – Wywróciłam oczyma.
- Dlaczego
tak mówisz o przyjaźni?
Wrócili.
Sasuke podszedł do mnie i podał mi wieszak z moimi ubraniami, o dziwo przynieśli
to, o co prosiłam.
- Pójdę się
przebrać. Jeśli można, gdzie znajdę łazienkę? - Wstałam z kanapy.
- Korytarzem
na prawo, drugie drzwi. – Odparła blondynka.
- Nie
odpowiedziałaś mi na pytanie Mai.
- Dziękuje Tsunade- sama, zaraz
wracam. – Olałam go. Nie miałam zamiaru się tłumaczyć.
Zrobiłam
parę kroków w stronę łazienki. Stałam plecami do wszystkich. Przymrużyłam oczy
i zacisnęłam dłonie na swoim ubraniu. Nie lubiłam mówić ludziom o moich
problemach, gdy nie widziałam w tym sensu.
- Che… Takie
więzi nic dla mnie nie znaczą. „Przyjaźń” to tylko puste słowo.
Wypowiadając
te słowa zniknęłam za zakrętem pozostawiając za sobą tylko odgłos zamykających
się drzwi.
Weszłam do
łazienki i przebrałam się w czyste rzeczy, resztę ładnie złożyłam i zabrałam ze
sobą. Gdy weszłam do salonu, siedzieli tam w ciszy. Każdy, oprócz bruneta
wpatrywał się we mnie, a on patrzył beznamiętnie w przestrzeń opierając głowę o
splecione dłonie z typowym dla siebie pustym wyrazem twarzy. Bezceremonialnie
usiadłam na kanapie i zaczęłam mówić.
- Przyszłam
tu z pewnego powodu, mianowicie chciałabym dowiedzieć się prawdy o swojej
przeszłości.
- Dlaczego
sadzisz, że my coś o tym wiemy? – Zapytał, gdy nasze spojrzenia się spotkały.
- Nie jestem
głupia! Ty Jiraiya byłeś blisko z Czwartym i jego żoną, a Tsunade do cholery
jest Hokage! Wiem jak działa wioska. Hokage ma dostęp do starych zapisków,
tajnych informacji. Do tak istotnej przeszłości jak życie byłego Hokage i jego
rodziny pewnie tym bardziej ma dostęp.
- Wyrażaj
się dziecko i nie krzycz. Może i masz racje, ale to nie powód…
- Spokojnie
Tsunade, ma prawo być zła. Powiemy ci wszystko, co chcesz, pytaj. – Uspokoił
blondynkę uśmiechając się do mnie.
Wzięłam
głęboki wdech, wsunęłam się głębiej w kanapę, podkurczyłam nogi i przysunęłam
kolana do siebie. Usiadłam tak, bo chciałam poczuć się bezpieczniej, tego
wszystkiego było za wiele jak na jeden dzień.
- Skąd
wiecie, że jestem jego siostrą? - Pokazałam palcem na blondyna.
- To proste.
Badanie krwi. Zrobiłam wam je bardzo dawno temu.
- Dlaczego?
– Dopytywałam.
- Może nie
wiesz, ale jak cię pierwszy raz spotkałem myślałem, że mam omamy i widzę
Kushinę. Jesteś do niej bardzo podobna. – Odpowiadali na zmianę zgodnie. Jakby
wiedzieli doskonale, co chce i powinien powiedzieć drugi.
- Naprawdę?
Macie jakieś ich zdjęcia?
Tsunade
podeszła do małego regału przy oknie i zabrała z niego ramkę ze zdjęciem.
Podeszła do mnie i mi ją podała.
- Proszę, to
wasi rodzice.
- Dziękuję.
– Odparłam łapiąc za ramkę.
Hokage
wróciła na miejsce, a ja zaczęłam wpatrywać się w fotografie ściskając mocno
drżącymi rękoma jej ramkę. Rzeczywiście byłam podobna do kobiety ze zdjęcia.
Oczy zaszły mi łzami, ale szybko powstrzymałam się od płaczu i niestety trochę
podłamanym głosem, powiedziałam.
- Naruto,
ale jesteś podobny do taty.
- Wiem,
wiem. - Uśmiechnął się do mnie i z zakłopotania zaczął czochrać swoją czuprynę,
jak to miał w zwyczaju.
Odłożyłam
zdjęcie na stolik, który stał przed kanapą i pytałam dalej.
- Dlaczego
ja? Dlaczego mnie odesłali?
- Minato
naprawdę bardzo was kochał. Zrobił to by cię chronić.
- Chronić? –
Patrzyłam na nich zdziwiona.
- Może
zacznę od początku. – Zaczął Sannin. - Minato Namikaze był, tak jak i wasza
matka Kushina Uzumaki, potężnym shinobi. Wasze narodziny były owiane
tajemnicą…
- Dlaczego?
– Przerwałam mu.
- Spokojnie,
wszystko wyjaśnię, powoli. – Uciszył mnie i ciągnął dalej. - Jak wspomniałem
wasze narodziny zostały owiane tajemnicą, ponieważ twoja matka, jak teraz
Naruto, była Jinchuuriki Kyuubiego. Jak wiadomo pieczęć, dzięki, której demon
jest zapieczętowany w twoim bracie, jest najsłabsza i narażona na zerwanie, gdy
Jinchuuriki wydaje na świat potomstwo, ponieważ przekazuje on dużą cześć swojej
energii nienarodzonemu dziecku. Was było dwoje, więc pieczęć tym bardziej
była osłabiona. Więc niewiele osób wiedziało o waszych narodzinach, a jeszcze
mniej o tym, że było was dwoje. Wszystko po to by nie znalazł się ktoś, kto
mógłby to wykorzystać. Niestety pojawił się pewien człowiek i wszystko zaczęło
się walić. Twój ojciec wiedział, że grozi wam niebezpieczeństwo, odesłał cię do
innego świata dla twojego bezpieczeństwa. Miałaś wrócić, gdy tylko wszystko się
uspokoi, ale najwyraźniej coś nie poszło zgodnie z planem. To wszystko.
- Dlaczego w
kronikach są zapiski o Naruto Uzumakim, a nie Namikaze, i dlaczego w miejscu
rodzice jest nieznani? Rozumiem, że o mnie mu nie powiedzieliście, ale o
rodzicach.
- Twój
ojciec był bardzo znaną osobą, miał też wielu wrogów. Gdyby ktoś wiedział o
tym, że ma syna mógłby zapragnąć zemsty i go zabić, a że …
-A, że jest
on Jinchuuriki nie można było do tego doprowadzić, prawda? Lepiej żeby dziecko
cierpiało nie wiedząc o sobie niczego! – Przerwałam mu i się troszeczkę
uniosłam.
- Źle do
tego podchodzisz, to było dla jego dobra…
- Nie! Dla
waszego dobra. Gówno was obchodziła mała sierota!
- Mai daj
spokój, było minęło. Ja nie mam z tym problemów. – Uspokajał mnie Naruto. Wdech
wydech, spokój. O czym on pieprzy, jaki spokój!?
- Nie! Nadal
nie rozumiecie? Wioska jest najważniejsza, ta bezsensowna wartość zniszczy was
wszystkich. – Warknęłam.
- O czym ty
mówisz? Wioska jest naszym domem. Moim, Sasuke, tak jak i teraz twoim siostro.
Naszym obowiązkiem jest ją chronić.
- Jesteś
głupi jak dziecko Naruto. To jest uciekanie od problemów, głupie tłumaczenie
bezsensownej śmierci ludzi na kolejnej bezcelowej wojnie, o nic! Czyż nie?
- Mai
przestań. – Uspokajał mnie dalej.
- O nie
bracie. W końcu ktoś musiał to powiedzieć…
- Rozumiem
twoją złość, ale minęło sporo czasu nie możesz nas o to obwiniać, co stało się
osiemnaście lat temu. – Przerwała mi.
- Masz racje
Hokage, nie mogę, a raczej to i tak nic nie zmieni. Nie cofnę czasu.- Ucichłam spuszczając wzrok.
- Masz
jeszcze jakieś pytania? – Zapytał spokojnie Jiraja.
- Tak. Jacy
oni byli? - Uspokoiłam się, to rzeczywiście nie miało sensu.
- Więc byli
wspaniałymi ludźmi, myślę, że byli by równie wspaniałymi rodzicami. Naruto jest
z wyglądu łudząco podobny do Minato, ale z charakteru jest niemal identyczny
jak Kushina. Z tobą jest chyba trochę na odwrót. Podczas gdy młody Uzumaki jest
nieznośny i hałaśliwy, Czwarty potrafił zachować się spokojnie i był bardzo
spostrzegawczy. Szanował ludzi wokół niego, potrafił dochować tajemnicy i
spostrzegano go, jako bardzo miłą osobę, ale zawsze miał własne zdanie i nie
bał się go wyrażać. Ponadto Minato bardzo lubił czytać, był bardzo przebiegły i
nie zrobiłby czegoś bez ważnego powodu. Był uznawany za bardzo mądrego w
świecie ninja. Znany był z niesamowitej determinacji i temperamentu ujawnianego
tylko podczas walki. Był także niepoprawnym marzycielem i idealistą, ciągle
chodził z głową w chmurach. W młodości Minato miał również marzenie, aby zostać
zaakceptowanym przez wszystkich w wiosce i stać się potężnym Hokage. Jego
marzenie przeszło na twojego brata. Kushina zaś od dziecka była hałaśliwa i
zachowywała się jak chłopak, jednak, gdy dorosła stała się piękną i
utalentowaną kunoichi. Była wspaniałą, choć porywczą kobietą.
Siedziałam i
słuchałam jak zahipnotyzowana. Nie potrafiłam powstrzymać dumy, jaka we mnie
rosła z każdym kolejnym słowem. Uśmiechałam się, sama do siebie. Moi rodzice
byli wspaniali, a ja siedziałam na dupie i użalałam się nad sobą. Dosyć tego!
Przecież nie mogę ich zawieść.
- Dziękuję
za wszystko i przepraszam was wszystkich za moje zachowanie, chyba pójdę już do
siebie. – Powiedziałam wstając.
- Mai
zaczekaj.
- Tak?