sobota, 8 listopada 2014

28. Chińszczyzna.

Weszłam ciężkim krokiem do mieszkania trzaskając głośnio drzwiami zirytowana klęłam pod nosem na Sasuke. Zirytował mnie strasznie, choć nie do końca jestem pewna, czym. Nie ważne. Na pewno mu się należało.
- Czym zasłużył sobie mój brat na tak ciepłe słowa?  - Podniósł na mnie wzrok z nad talerza z kanapkami pytająco. Jego twarz jak zwykle nie wyrażała nic. Była jak wyzuta z uczuć maska z resztą jak i jego ton głosu. Pieprzeni Uchiha.
- Właściwie to gdzie wyście byli siostra?  Wyglądasz jakbyś spała w lesie. - Zaśmiał się podchodząc do mnie i wyciągając mi z włosów drobnego, suchego, pożółkłego liścia wierzby.
- Odwal się! – Ryknęłam odtrącając jego rękę. – Jestem dorosła i mogę robić co mi się podoba i sypiać gdzie chcę i z kim chcę.
- Ok… Zostałbym i z wami pogawędził, ale Hokage mnie wezwała. Szykuje nam się poważna misja. – Uśmiechnął się pocieszająco do Naruto wstając z gracją. – Dasz radę. – Stwierdził kładąc rękę na ramieniu blondyna i zniknął w białym dymie. Nawet po sobie nie posprzątał.
- Czy Uchiha mają we krwi takie irytujące podejście do rzeczywistości? – Zapytałam z jadem w głosie biorąc talerzyk po śniadaniu Itachiego do rąk, poszłam do kuchni i cisnęłam nim do zlewu pełna złości. Talerzyk pękł na kilka części.  Bo jak tak to … Eh nie ważne. – Syknęłam wracając do blondyna. Kipiałem ze złości. Miałam dość Uchiha.
- Cóż, przynajmniej nie jest z nimi nudno. Nie sadzisz? – Uśmiechnął się do mnie pocieszająco. Nie odpowiadając spiorunowałam go zirytowanym spojrzeniem ruszając przed siebie. - Stój. – Nakazał łapiąc mnie za łokieć i przyciągając do siebie przytulił. To wszystko działo się tak szybko, że oszołomiona zdębiałam pod naciskiem jego ramion. – Porozmawiaj zemną Mai. Tęsknię za tobą siostrzyczko. – Powiedział to tak cicho i czule, że łzy napłynęły mi same do oczu. Już dawno nikt nie był dla mnie tak miły. Nagle ogarnęło mnie przyjemne ciepło i cała złość uciekła. Naruto miał w sobie chyba jakąś magiczną moc. Pociągnęłam nosem próbując się nie rozpłakać, ale emocje brały nad mną górę. – Nie płacz. Już wszystko będzie dobrze. Powiedz mi proszę, co On ci wtedy zrobił… Chcę wiedzieć, chcę ci pomóc Mai.
- Eh… - Westchnęłam ciężko przymykając oczy i wtulając się w brata, zaczęłam. – Nie jest mi łatwo o tym mówić i do tego wracać Naruto… - Przygryzłam dolną wargę zbierając się w sobie, a Naruto opadł na kanapę sadzając sobie mnie na kolanach dalej do siebie tuląc. – To takie irytujące uczucie. Gdy… - nabrałam powietrza w płuca trzymając emocje na wodzy – czuje czyjś dotyk, bliskość i w snach to wraca. Te brudne łabska na mnie. Te okropne słowa. Opowiadał, co zemną zrobi i że pomnie nie wrócicie, bo przecież tyle was już nie ma. Załamałam się, uwierzyłam mu, a na dodatek ta bezsilność. – Czułam, że to co mówię nie ma ładu i składu, ale miałam cichą nadzieje że Naruto mnie zrozumie. Nie byłam w stanie składać pięknych poetyckich zdań. - Przez tyle lat nie wiedziałam, kim jestem i jedno głupie żelastwo znowu mi to zabrało. Czułam się taka mała przy nim… - zadrżały mi wargi a po policzkach spłynęło kilka łez. – Bezbronna.
- Przecież już po wszystkim. – Westchnął ciężko patrząc na mnie ze smutkiem w oczach otarł moje łzy. – Wiem, że nie wymażesz tego z głowy tak po prostu, ale to co robisz jest niewłaściwe. Odpychasz nas od siebie. Postaraj się zaufać. Nie pozwolę cię skrzywdzić nikomu Mai. Przysięgam. – Obiecał cmokając mnie opiekuńczo w głowę. – W końcu jesteś moją małą siostrzyczka nie? – Zaśmiał się chcąc rozładować napięcie.
- Bardzo zabawne bracie. – Przewróciłam oczyma, ale czułam że ta rozmowa bardzo mi pomaga. – Dziękuję. – Wyszeptałam nieśmiało pod nosem.
- Co? – Zapytał z głupawym uśmiechem.
- Powiedziałam, że jesteś nieznośny. Wytknęłam do niego język, gdy w moim brzuchu zaczęło głośno burczeć. – Jestem głodna. – Jęknęłam.
-Ja też cię kocham siostro. - Uśmiechnął się promiennie. - Za dużo czasu spędzasz z Sasuke Mai. – Zaśmiał się wstając na równe nogi poczłapał do kuchni. – Chodź ugotujemy coś dobrego. – Machnął na mnie ręką bym poszła za nim.
- Co masz na myśli? – Zapytałam marszcząc brwi ruszając do kuchennego blatu.
- To, że zaczynasz gadać jak Uchiha. Zmieniasz temat, gdy ci wygodnie. – Stwierdził wyjmując z szuflady drewniana łyżkę i tykając mnie nią w nos uśmiechnął się przebiegle, co wcale mi się nie spodobało. – Powiedz Mai, co robiłaś całą noc z Sasuke? 
- Jajco. – Syknęłam stawiając na gazie z hukiem garnek z wczorajszym obiadem, który wcześniej wyciągnęłam z lodówki.
- Co to? – Zapytał chcąc posmakować zawartość garnka. Nie zdążył, strzeliłam mu po rękach. – Widzisz?  Mówiłem. Czysty Sasuke.
- Kurczak z wczoraj. – Odparłam zapalając palnik pod naczyniem. – Zimny. Zaczekaj aż się podgrzeje. – Dodałam ignorując przytyki brata.
- Chociaż było romantycznie? – Zaśmiał się. – Wiesz siostrzyczko ja nie jestem twoim ojcem i mnie to tam nie interesuje zbytnio twoja moralność, ale czy ty czasem nie chodzisz z Kibą? – Zapytał opierając się o szafkę kuchenną z nonszalancją zakładając ręce na piersi dalej trzymał w ręku drewnianą łyżkę a w jego oczach malowała się ciekawość.
- Masz nieświeże informacje. – Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy groźnie, wyszarpując drewnianą łyżkę z jego dłoni odwróciłam się mieszając w garnku. – Zerwaliśmy. I nie, nie było romantycznie. Byliśmy na cmentarzu. -  Wyznałam. Stwierdziłam, iż ukrywanie tego nie ma sensu a ta menda pewnie wszystko i tak wygada Naruto jak tylko wróci z randki z Ino i Sakurą. Buc jeden.
- Zerwaliście? – Powtórzył zaskoczony tą informacją, po czym nagle rozpromieniał wracając do denerwującego tematu. – Noc na cmentarzu?  No, no, no nie znałem cię od tej strony siostrzyczko. W sumie to Sasuke też nie wygląda na takiego co by lubił takie mroczne klimaty. – Zaśmiał się wyraźnie wyobrażając sobie coś głupiego.
- Jesteś idiotą. A niby, jakie klimaty lubi twoim zdaniem, co? – Zapytałam choć sama nie jestem pewna czy z ciekawości czy raczej z sarkazmem. Nie, zdecydowanie to był sarkazm. -  Zresztą czy to ważne, teraz jest na randce z Ino i tą różową. – Syknęłam bardziej wrogo niż chciałam.
- Sasuke i randki. – Zaczął powstrzymując napad śmiechu. – I to z Ino i Sakurą. – Roześmiał się głośno. – Dobre sobie. Jak bym cię nie znał Mai to bym stwierdził, że przemawia przez ciebie zazdrość siostrzyczko. Sasuke ma je gdzieś.
- Gdzieś? – Powtórzyłam zirytowana. Widziałam swoje. Został tam z nimi, bo jak wyjaśnić to, że nadal nie wrócił? – Jakoś ci nie wierze, że facet w twoim wieku ma gdzieś dwie ładne dziewczyny, które rzucają mu się niemal na szyje. Jakby mogły to by mu pewnie wlazły do łóżka. – Wypaliłam rozzłoszczona. Przestałam panować nad swoimi słowami.
- Mai. – Popatrzył na mnie pobłażliwie rozbawiony.  – Powtórzę. One go nie interesują.
- Co Mai? No co? Może nie mam racji? – Burknęłam. – To dziwne, że go nie interesują kobiety. Ty na przykład ślinisz się na widok… - spałowałam na chwile chcąc przytoczyć odpowiednie imię – Hinaty.
- Ooo siostra Hinaty mi w to nie mieszaj. – Zaśmiał się grożąc mi przed nosem palcem, gdy wyłączyłam gaz pod garnkiem. – Teraz rozmawiamy o tobie. – Stwierdził wkładając łyżkę do naczynia nabierając trochę potrawy, po czym posmakował. – No i nie powiedziałem, że Sasuke nie interesują kobiety. Niedobre. – Stwierdził wypluwając resztki jedzenia do zlewu z obrzydzeniem. – Powiedziałem tylko, że akurat one go nie interesują. – Poruszył dziwacznie brwiami patrząc na mnie, po czym wrócił wzrokiem do garnka pokazując na niego palcem. -  Musiało się popsuć. – Stwierdził wycierając język ręcznikiem papierowym z resztek popsutego jedzenia z niesmakiem, po czym złapał za garnek i go odstawił na bok. Łapiąc za czystą patelnie postawił ją na gazie. – Siadaj. Zrobię ci coś. Jajecznica? – Zapytał łapiąc za kilka jajek w lodówce. Kiwnęłam tylko głową. Doskonale wiedziałam, że nic bardziej skomplikowanego by nie przygotował.

To wszystko nagle układało się w jedną logiczną całość. Jeśli ona była w ciąży to te zachowania były całkiem normalne. Nie znam się na tym za bardzo. Właściwie to nigdy nie zastanawiałem się jak przebiega ciąża ani jakie są jej objawy no, bo niby, po co? Jeśli Mai zaszła w ciąże z tym najemnikiem to, co teraz?
- Ogłuchłeś? - Usłyszałem nagle cichy głos Mai. Zdawało mi się? Straciłem głowę. Gdy Mai uciekła zamurowało mnie, przez dłuższą chwilę błąkałem się po mieście kalkulując słowa Ino w końcu wróciłem do pokoju. Wchodząc do domu nie zauważyłem nikogo, a może raczej ich zignorowałem. Moja głowa była zbyt zaprzątnięta myślami by jeszcze ogarniać świat zewnętrzny.
- Kurwa, mam dość Uchiha! - Ryknęła a ja ocknąłem się jak z transu.
- Mai. - Zamrugałem patrząc na jej twarz pełną irytacji.
- Co one ci zrobiły, że się tak wyłączyłeś co? - Zapytała z wyrzutem. - Przyniosłam ci kolację. No chyba, że już jadłeś z Ino lub Sakurą to zabiorę i oddam psu.- Syknęła. Była na mnie zła, ale o co?
- Nie rozumiem... - Przyznałem. Nie docierało do mnie co się dzieje i po co tu przyszła, przecież to mój pokój. - Kolację?
- Tak idioto kolację. Weź się w końcu ogarnij. Gdzie byłeś cały dzień? Olałeś trening. Czekaliśmy na ciebie jak debile na polu. - Fuknęła. Wyjrzałem przez okno, a moje źrenice rozszerzyły się w szoku. Było już ciemno. Ile chodziłem po wiosce?
- Straciłem poczucie czasu. - Przyznałem z zakłopotaniem wracając wzrokiem do niej.
- W takim towarzystwie to się nie dziwie. Dobrze się bawiłeś z koleżankami?- Zapytała ironicznie.
- Koleżankami? Ale ja z nimi nigdzie nie byłem. Zwiałem im jak tylko zniknęłaś mi z oczu. – Tłumaczyłem się, sam nie wiem czemu. Zachowywała się strasznie dziwnie.
- Nie?- Zapytała ze zdziwieniem w oczach otwierając nieznacznie usta z zaskoczenia.
- Nie. – Powtórzyłem pewnie wpatrując się w nią i szukając w jej twarzy jakiś wskazówek co do celu tej rozmowy. - Myślałem o czymś i straciłem poczucie czasu. Jestem strasznie głodny. Nic nie jadłem od wczoraj. - Stwierdziłem czując jak zaczyna burczeć mi w brzuchu.
- Jedz głupku. - Zaśmiała się dziwnie wciskając mi talerz z ciepłym jedzeniem w ręce. Zrobiła to specjalne dla mnie? Zazwyczaj na kolacje jadaliśmy jakieś kanapki lub po prostu nic a nie chińszczyznę i to w takiej ilości. Jedzenie pięknie pachniało, więc nie czekając złapałem za pałeczki i zacząłem jeść kurczaka. Mai natomiast usiadła w fotelu na przeciw mnie i wpatrywała się we mnie wyczekująco. Jakby jedzenie w moim wykonaniu było niesamowicie ekscytującą czynnością.
- Chcesz coś od mnie?- Zapytałem w końcu przeżuwając już jeden z ostatnich kęsów. Jadłem tak szybko, że nie przeszkadzał mi dziwny smak potrawy. Byłem głodny.
- Chce wiedzieć, co było tak ważne, że zaprzątało Panu głowę cały dzień aż zapomniał Pan o treningu. Karygodne. – Czułem, że jej humor nagle się poprawił. Mój natomiast wcale. Przełknąłem głośniej ślinę. Nie wiedziałem co jej powiedzieć. - A teraz oniemiałeś Uchiha?
- Nie. Nie ważne Mai. - Westchnąłem ciężko. - Jak trening? - Zapytałem by zmienić temat odkładając na biurko pusty talerz. Pomimo niezręcznego tematu nie chciałem wychodzić z pokoju. Czułem, że jakbym to zrobił ona by wyszła a tego wcale nie chciałem. Mogłaby tu nawet zostać na noc.
- Trening jak zawsze ciężko. Skoro cię nie było twój brat znęcał się nad mną. Sparing z Itachim przez bite trzy godziny. Dziękuje Uchiha o niczym bardziej nie marzyłam. - Westchnęła. Dopiero teraz zauważyłem zmęczenie na jej twarzy. Wydawałoby się, że jej powieki ważą tony a ona z nimi walczy z całych sił by się nie zamknęły.
- To idź spać. Jesteś padnięta.- Zauważyłem siadając z powrotem na łóżku.
- Skoro nalegasz. - Wstała z fotela leniwie wyciągając się. - I na dodatek nie chcesz mówić tylko kręcisz i zmieniasz temat to sobie pójdę gburze. - Prychnęła wywracając oczyma idąc w stronę drzwi.

Już prawie dotknęłam klamki, gdy w końcu usłyszałam niemal proszący ton bruneta. Chyba bardzo chciał mnie jeszcze zdenerwować. Dlaczego on w ogóle chciał się mi tłumaczyć?
- Zaczekaj. Powiem ci. Siadaj. - Poklepał ręką w materac łóżka wskazując mi miejsce obok siebie z rezygnacją. Bez zastanowienia usiadłam obok niego rozsiadając się wygodne na jego łóżku. Było niesamowicie wygodne i duże, posłane czarną pościelą, jedwabną albo atłasową. Idealnie do niego pasowało. Wielkie i mroczne jak jego ego. Tylko, po co mu takie wielkie łóżko, przecież sypiał sam. Chyba, że się myliłam.
- Zamieniam się w słuch. - Stwierdziłam przeszywając go wzrokiem.
- Bardzo dużo nad tym myślałem i jak tak teraz na to patrzę to, to wszystko zaczyna mieć nawet jakiś sens. – Zaczął pokrętnie. Co on politykiem chce zostać? Gdzie się podział Uchiha, który mówi prosto z mostu?
- Uchiha nie owijaj w bawełnę. Do rzeczy, nie mam dla ciebie całego dnia.
- Eh... Zawsze musisz utrudniać. – Westchnął ciężko i nagle spoważniał. Wyglądał jakby zbierał się w sobie by coś oznajmić. - Jak odchodziłaś obrażając się nagle bez większego powodu Ino rzuciła, że jesteś... – Przerwał.
- Że co? - Zapytałam. - Gruba, brzydka, głupia, co wymyśliła no słucham? - Zapytałam zirytowana. Nie lubiłam tych dziewczyn, zresztą one chyba ze wzajemnością.
- Ciąży. Powiedziała, że jesteś w ciąży. - Wydusił z siebie a moje oczy rozszerzyły się w zdziwieniu. Jak mogło mu przyjść coś tak głupiego do głowy? Okej nie byłam święta, ale bez przesady. Zaczęłam się tarzać po łóżku ze śmiechu. - Co cię tak bawi? Nie rozumiem. – Przyglądał się mi ze zdumieniem.
- Twoja głupota Sasuke. - Mówiłam między spazmami śmiechu. - Jesteś idiotą.
- Dziękuje. Nie musisz mnie obrażać. – Syknął marszcząc brwi a na jego czole pojawiły się zmarszczki pełne irytacji. - Nadal nie rozumiem, co cię tak rozbawiło.
- Twoja głupota, już mówiłam. - Powstrzymałam śmiech siadając na łóżku na przeciw Sasuke już spokojna. Patrząc mu prosto w oczy przysuwając się do niego bardzo blisko zapytałam. - Czy ty wiesz skąd się biorą dzieci? Co to jest ciąża i jak to działa?
- No... - Wyburczał. Zdawało mi się albo on się zaczerwienił. Czyżby Sasuke nigdy nie był z kobietą?
- No to wytłumacz mi jak mam być w ciąży i z kim hm? Z Kibą? Naprawdę myślałeś, że to taki typ faceta? - Zaśmiałam się. Nasze relacje z Kibą nie były nigdy tak głębokie. Nie wyobrażałam sobie nigdy robić tego znowu. No na pewno nie z Kibą. – Myślisz, że poszłabym z nim do łóżka?
- Zapomniałem o nim. – Stwierdził odwracając ode mnie wzrok. - Myślałem raczej o tym co się stało w Kazuno. - Powiedział ciszej.
- A ... – Bąknęłam. No tak Sasuke nigdy nie pytał co dokładnie wtedy się działo. Na szczęście pojawił się w odpowiedniej chwili. - On. On nie. No ja z nim nie… Eh... – Nie przejdzie mi to przez gardło.
- Wiec nie rozumiem.
- Czego?  - Zapytałam cicho ściskając dłoń na pościeli nerwowo.
- Uspokój się proszę. - Powiedział kładąc dłoń na mojej dodając mi otuchy. - Ja po prostu chciałem… Próbuje się dowiedzieć, dlaczego się tak zachowujesz. Chce ci pomóc. Chcę dawnej Mai. - Powiedział niemal szeptem. Jego głos był tak przyjemny i ciepły, że aż przeszły mnie dreszcze.
- Bo ... - Przerwałam.
- Nie musisz. - Uśmiechnął się do mnie ciepło. Nie poznaje go. Czy pod tą grubą zimną maską pełną gburowatości i chamstwa była ciepła osoba, która umiała i chciała troszczyć się o innych?
- Wiem, ale chcę. - Stwierdziłam nabierając powietrza w płuca. To mogła być najtrudniejsza rozmowa w moim życiu a ja miałam za wsparcie Pana Ciemności osobę, która była niemal, że do cna pozbawiona empatii. Świetnie. – Naruto dziś też mnie o to pytał. – Westchnęłam ciężko siadając wygodnie na łóżku na swoich stopach. Dłonie położyłam na udach i nerwowo zaciskałam pięści patrząc na nie. – Teoretycznie powinno być łatwiej nie? – Zaśmiałam się nerwowo. Wcale nie było mi łatwiej. Obecność Sasuke nagle strasznie mnie peszyła. Na dodatek on nie odzywał się, bezczelnie czekał aż zacznę mówić dalej wpatrując się we mnie tymi swoimi czarnymi jak smoła oczyma. – Pomocny jak zawsze. – Syknęłam krótko. – Zgubiłam się.
- Hm… - Westchnął ciężko. – Mówiliśmy o tym dlaczego zachowujesz się tak dziwnie w stosunku do mnie.
- Nie? – Popatrzyłam na niego zmieszana. Nie rozmawialiśmy o nas. W ogóle pojęcie My w sensie ja i Sasuke było dla mnie abstrakcyjne.
- Więc jednak pamiętasz? – Uśmiechnął się przebiegle do mnie.
- Uchiha, to słowo definiuje idealnie twoją osobę wiesz? – Syknęłam. – Oczekujesz ode mnie, że tak po prostu zacznę ci opowiadać o tym wszystkim co się stało i co czuję? Miałam problem by otworzyć się przed bratem a ty… Po prostu bezczelnie czekasz na to jakby ci się należało jakiekolwiek wyjaśnienie? – Zapytałam czując napływający potok słów w mojej głowie. – Sądzisz, że ciągłe poczucie lęku przed otaczającym cię światem, bliskością drugiego człowieka jest fajne? Panika, gdy ktoś się do ciebie przysuwa by cię dotknąć, przytulić a ty nieważne jak byś mocno chciał pokazać, że to dla ciebie coś znaczy nie możesz, bo w twojej głowie coś nagle się przełącza i przez myśli przelatuje ci milion obrazów tak wyraźnych i okropnych, że odskakujesz jak oparzony nieświadomy tego zupełnie. Właśnie, dlatego się tak zachowuje Sasuke. Spróbuj, to takie fajne uczucie. Zamknij oczy i zobacz to co ja widzę. – Pokręciłam głową zaciskając powieki. - Te łapska na mnie. Ten obleśny wręcz szatański uśmiech. Lubieżność w oczach, smród jego oddechu drażniący mój kark, bo był tak blisko. Tak przeraźliwie blisko. Do tego ta bezsilność i świadomość tego, że nikogo nie ma by ci pomóc. Przeświadczenie tego co się za chwile stanie i przekonanie że za drzwiami czeka kilkoro następnych by zrobić to samo z tobą. – Mówiłam nie czując jak się rozklejam, moje ciało zaczęło drzeć z przerażenia uderzone natłokiem wspomnień, oczy zaszły mi łzami i nic kompletnie nie widziałam, ale wiedziałam że muszę to z siebie wyrzucić znowu i kompletnie wszystko by już do tego nie wracać. – Nawet nie wiesz jak bardzo…
- Mai nie płacz. – Powiedział czule ocierając moje łzy kciukiem niespiesznie.
- Daj mi skończyć proszę… - Westchnęłam zapłakana a on tylko pokiwał głową zachęcająco. – Wparowałeś tam z tą zakrwawioną kataną i z obłędem w oczach. – Zaśmiałam się krótko. – Normalna dziewczyna zwiałaby na twój widok, ale ja… Nawet nie wiesz, jaka radość mnie ogarnęła na twój widok. Wiedziałam, że to już koniec. – Westchnęłam ciężko siląc się na kolejne słowa. – Nigdy ci tego nie zapomnę Sasuke. Dziękuję. – Wyszeptałam mu cicho do ucha i pękłam rozpłakując się. Nie zauważyłam nawet kiedy się w niego wtuliłam.
- Co? – Zapytał a ja czułam jak się uśmiecha zadziornie. Pajac. Przytulił mnie do siebie mocno gładząc spokojnie dłonią moje plecy miałam wrażenie, że nie miał ochoty mnie puszczać już nigdy.
- Powiedziałam, że jesteś idiotą. – Prychnęłam pociągając nosem otarłam łzy niedbale w wierzch dłoni tuląc się do bruneta. – Strasznym idiotą.
- Wiem. – Zaśmiał się krótko rozsiadając się wygodnie na łóżku posadził mnie sobie okrakiem na kolanach opierając plecy o zagłówek łóżka nie puszczając mnie ze swoich objęć ani na moment. – Dusiłem się. – Stwierdził unosząc mój podbródek do góry delikatnie dłonią bym spojrzała na niego. – Już nie płacz. Zabiłem ich wszystkich. Nikt więcej cię tak nie skrzywdzi. Obiec… - Zasłoniłam mu usta dłonią powstrzymując go przed skończeniem słowa. Czułam jak przez moje ciało przechodzi irytujące ciepło i mrowienie od opuszków palców. Jego bliskość zaczynała działać na mnie w niewłaściwy sposób i to bardziej niż bym chciała.
- Nie obiecuj. – Poprosiłam wpatrując się w jego czarne, bezdenne oczy. Czułam, że tonę. Hipnotyzowały mnie. – Naruto też mi to powiedział, ale ja nie chce… Obietnice jest łatwo złamać. – Westchnęłam przygryzające wargę i spuszczając wzrok zabrałam niespiesznie dłoń z jego ust speszona.
- Skoro tego chcesz. – Odparł po chwili. Czułam jak się we mnie wpatruje, zaczynało mi to bardzo ciążyć. Byliśmy zbyt blisko siebie. – Nie przejmuj się. Nikomu nie powiem, że się rozryczałaś. – Uśmiechnął się wrednie. Stary dobry Sasuke. Niezawodny.
- Nie ryczałam. – Syknęłam piorunując go wzrokiem. – Palant.
- Jak nie? Zmoczyłaś mi cały T-shirt. – Stwierdził a ja odsunęłam się od jego torsu jak oparzona rejestrując w głowie, że już mi nie jest potrzebna jego bliskość. – Gdzie? – Zapytał patrząc na mnie przenikliwie odbiło mnie mocno w tali bym nie mogła z niego zejść. – Myślisz, że teraz, tak po prostu sobie pójdziesz do siebie? – Zapytał uśmiechając się złowieszczo.
- Owszem. Przedstawienie skoń… - Urwałam, bo w moją głowę uderzyła poduszka a ja bezwładnie poleciałam na Sasuke nieumyślnie całując go.
- O sorry. – Powiedział rozbawiony Naruto stojąc w drzwiach pokoju bruneta. Jak długo tu stał? Czy Sasuke go widział? – Chciałem wam tylko powiedzieć, że dostaliście zaproszenie na imprezę. W klubie. Obecność obowiązkowa. – Poruszył zachęcająco brwiami, a ja odsunęłam się jak oparzona od Sasuke zachodząc z niego z przerażeniem i dezorientacją w oczach, spojrzałam nieśmiało na Sasuke przepraszająco. To był wypadek. Nie chciałam tego. Wcale. Nigdy. Kropka.
- Zostań… - Poprosił cicho i łagodnie chcąc złapać mnie za rękę. Jednak ja zdążyłam już wstać i uciec z pokoju nie patrząc na brata speszona zniknęłam w mgnieniu oka za drzwiami.

Usłyszałem tylko trzask drzwi jej pokoju. Świetnie.
- Wspaniałe wyczucie czasu Idioto. – Syknąłem zirytowany patrząc na blondyna, który rozsiada się wygodnie w fotelu i złapał za talerz po mojej kolacji.
- Wybacz nie miałem pojęcia, że zastane tu Mai i to jeszcze w twoim łóżku. – Zaśmiał się przejeżdżając palcem po resztkach sosu z chińszczyzny, którą przyniosła jego siostra. Wziął umazany palec do buzi, chwile go tam trzymając najwyraźniej coś sprawdzając w końcu zamlaskał z niesmakiem. – Jadłeś to?  A ja się zastanawiałem, kto wywalił w końcu te gówno do śmieci i sprzątnął garnek. – Powiedział rozbawiony a ja popatrzyłem na niego jeszcze bardziej zirytowany.
- No to może naucz się pukać co?  - Syknąłem wrogo. – Jadłem. Mai przyniosła mi kolacje. – Wzruszyłem ramionami. Owszem smakowało dziwnie, ale nie marudziłem. Mai namęczyła się by zrobić to dla mnie. Zrobiła to dla mnie… Może rzeczywiście coś z tym było nie tak, to wcale nie podobne do niej.
- Mai – zaczął się śmiać w głos. – Mai przyniosła ci kolacje. Ty się słyszysz? – Zapytał dusząc się ze śmiechu. – Przyniosła ci coś co kazałem jej wyrzucić rano bo było nie świeże, a ona dała to tobie. Musiałeś jej nieźle podpaść stary. – Stwierdził odkładając talerz. – Mogę wiedzieć o czym tak sobie tu ćwierkaliście gołąbeczki? – Powiedział poruszając w głupawy sposób brwiami.
- Rozmawiałem z Mai. – Odparłem sucho. Nie podobało mi się, że nam przerwano. Miałem już plany co do końca tego wieczoru.
- Rozmawiałeś. – Powtórzył rozbawiony. – Mi wyglądało to na jednak coś innego. To mogę już do ciebie mówić bracie czy jeszcze za wcześnie, Bracie co? – Zapytał rozpromieniony. Tylko on umiał mnie zirytować tak szybko jak Mai. To chyba ich rodzinny talent.
- Po pierwsze, niby czemu miała by być na mnie zła? Po drugie nie możesz, bo między nami nic nie ma i zapewne nie będzie. Jakbyś zapomniał ona chodzi z Kibą, a ja mam swój honor. – Syknąłem. Osobiście nie przytulałbym się do mnie na jej miejscu mając chłopaka, ale nie będę narzekał. Dorosła jest. – No i co to za impreza, która była tak ważna, że musiałeś tu wejść bez pukania i trzasnąć własną siostrę poduszką?
- Dużo mówisz jak na siebie Uchiha. – Stwierdził rozbawiony a ja wywróciłem oczyma. – Są urodziny Hinaty. Nie chciałem jej trafić tylko ciebie, byłeś w nią tak wpatrzony, że nie zauważyłbyś jakbym ci stąd wszystko wyniósł, a to błąd. – Pogroził mi palcem z głupawym uśmiechem. - Nie wiem dokładnie, czemu jest zła, ale mówiła, że byłeś na randce z Ino i Sakurą. No i … - Przerwałem mu słysząc chyba głupotę roku.
- Na randce z Ino i Sakura? – Popatrzyłem na niego jak na debila.
- To nie moje słowa a Mai. – Stwierdził a ja nie potrafiłem pojąć co kierowało jego siostrą. – No i nie przerywaj mi, bo teraz najważniejsze i najciekawsze wiadomości dnia. Mai nie chodzi już z Kibą.
>