czwartek, 6 października 2011

10. ...Prawda o przeszłości...

Otworzyłam oczy, gdy chłopak się zatrzymał, staliśmy przed budynkiem administracyjnym. Puściłam się szyi bruneta, ale to nie wywołało pożądanej reakcji.
- Puść mnie! - Odwróciłam się w jego stronę. Patrzył się na mnie dziwnie, jakoś inaczej. Chyba o czymś myślał. - Słyszysz! Puszczaj. – Powtórzyłam zniecierpliwiona. Co to za dziwny zapach? Taki przyjemny delikatny, inny. Bił ode mnie, ale czemu pachniałam inaczej? Popatrzyłam na siebie i oniemiałam.- Sasuke, czemu mam twoją bluzę na sobie?!
-Che? Nie wierć się tak, bo spadniesz. –Stwierdził.
- To mnie puść debilu! – Ryknęłam.
- Che? A tak. Już, proszę. – Powiedział to jak by wcale nie zauważył, ze mnie niesie.
- Nareszcie. – Odetchnęłam z ulgą, to było, co najmniej dziwne. Postawił mnie na ziemi. Podeszłam chwiejnie do drzwi gmachu i otwierając je krzyknęłam zniecierpliwiona. - Chodźmy!
Szliśmy przez korytarze i piętra w milczeniu. Hokage mieszkała na samej górze budynku, a w pobliżu ani jednej windy. Właściwie to, całe piętro było jej domem. Jak tylko weszłam na ostatnie piętro moim oczom ukazał się niewielki korytarz i jedna samotna, parą drzwi. Na pozór normalne, ale to za nimi ta historia miała się wyjaśnić. Stanęłam przed drzwiami i już chciałam zapukać, gdy zawahałam się. Przestraszyłam się prawdy o sobie. O swoim życiu i rodzinie.
Głęboki wdech i wydech, w końcu zapukałam. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk towarzyszący otwieraniu drzwi.
- Cześć…, Co się stało? Mai jak ty wyglądasz. – Popatrzył na mnie zdziwiony siwowłosy mężczyzna.
- Witaj Jiraiya- sama. – Odpowiedzieliśmy wspólnie.
- Długo by gadać, możemy wejść? Mam parę pytań do Hokage. – Odparł blondyn z uśmiechem.
- Jasne wchodźcie. – Powiedział, zapraszając nas do środka gestem dłoni.- Tsunade patrz, kto nas odwiedził. – Krzyknął zamykając za nami drzwi.
- Proszę, proszę. Co was sprowadza do mnie dzieci?- Powiedziała wyłaniając się z jednego z pomieszczeń.
- Witaj babciu Tsunade, my przyszliśmy w sprawie Mai.
- Mai, dziecko. Jak ty wyglądasz, co oni ci znowu zrobili?
- To nic, to nie oni... Długo by tłumaczyć. – Uczepili się. No może trochę byłam poobijana no, ale bez przesady z cukru nie jestem.
- Wejdźcie do salonu. Mai zaraz cię opatrzę.
Weszła do jakiegoś małego pokoiku, gdy Sannin prowadził nas do salonu.
Wróciła z pudełkiem pełnym bandaży i innych przyborów sanitarnych zwanym apteczką.
- Mai zdejmij bluzę opatrzę ci rany.
Zaczęłam rozpinać bluzę, teraz już wiedziałam, dlaczego mam ją na sobie. Zrobiłam się czerwona. Pod bluzą nie miałam nic oprócz stanika i własnego poranionego ciała. Popatrzyłam pytająco na Naruto.
- Jak by ci to tu…
- Proszę, mów. - Wysyczałam przez zęby.
- Gdy zemdlałaś, a Sasuke poszedł dogasić twoje małe ognisko, zdjąłem z ciebie to przemoczone i zniszczone ubranie, bałem się, że się rozchorujesz. Założyłem na ciebie jego bluzę, bo zostawił ją obok. Nawet nie wiesz jak mi się za to dostało. He, he. – Powiedział drapiąc się po głowie, czując się niezręcznie.
- Co ty gadasz Naruto? Mai nie słuchaj go…
- Chłopcy idźcie do pokoju Mai i przynieście jej coś czystego i całego.
-Nie, sama pójdę! - Wyszarpnęłam się Tsunade, gdy ta akurat przecierała moje rany na dłoni. – Au, au.
Oczy wszystkich zwróciły się na mnie.
- Siostrzyczko, czemu nie możemy iść do twojego pokoju?
- Naruto nie nauczyli cię, co to prywatność? – Syknęłam. Zadziwiające było to jak szybko przestawił się i zaczął nazywać mnie siostrą.
- Oj daj spokój wejdziemy tam, weźmiemy, co będziesz chciała i wyjdziemy.
- I mam w to wierzyć?
- Idźcie już. – Poganiała ich blondynka - Mai chcesz coś konkretnego, czy mają przeszukać cały pokój?
- Ale Hokage- sama…- Jęknęłam.
- Zapytałam o coś. – Powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Niech przyniosą szary dres, jest w szafie na wieszaku. Spróbujecie ruszyć coś jeszcze, to…- Odpowiedziałam ze zrezygnowanie, po czym mi przerwano.
- Dobra chodź głupku, bo nigdy stad nie wyjdziemy. I to jest twoja siostra. – Westchnął wywracając oczyma. Naruto uśmiechnął się do przyjaciela i wyszli zanim zdążyłam cokolwiek dopowiedzieć.
- Mai, dlaczego ich tak traktujesz? Nie ufasz im? – Zapytała opatrując mi powoli rany.
- Przez te lata nauczyłam się kilku rzeczy, a moje ulubione powiedzenie to „Umiesz liczyć, licz na siebie”.
- Przecież Naruto to twój brat, a Sasuke to chyba twój przyjaciel. Czyż nie? – Podchwycił siwowłosy.
- Brat? Proszę was, to żart, tak? Wiem o tym od kilku godzin, a po drugie nie wiem czy mogę wam wierzyć. To wszystko jest takie skomplikowane, niewiarygodne. Co do słowa „przyjaciel” to nie znaczy dla mnie za wiele.
- Eh… Dzieci, co się z wami dzieje. – Pokręcił głową.

To te drzwi, pamiętam dobrze jak pierwszy raz wparowałem do jej pokoju. Jak była zła, że ją obudziłem. Kto by pomyślał, że …
- Sasuke no dalej otwieraj te drzwi! – Zawołał przerywając moje rozmyślanie.
- Nie drzyj się głupku! Przecież je otwieram!
Otworzyłem drzwi i weszliśmy do małego, niepozornego pokoju.
Wydawał się normalny, ale osoba, która w nim mieszkała niebyła taka. Była niepoprawną idealistką, pyskatą dziewuchą z niewyparzonym językiem. Nigdy nie spotkałem takiej osoby. Była strasznie dziwna… Inna niż wszystkie.
Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej to, po co tu przyszedłem. Chciałem się stąd ewakuować jak najszybciej się dało. Nie miałem zamiaru mieć z nią na pieńku… Nie bałem się jej, o nie raczej…
- Co ty na to byśmy się tu trochę rozejrzeli? Jej reakcja była dziwna, ona musi coś…
- Daj spokój, chodźmy stąd. – Przerwałem mu.

Nie rozumiem, o co ci chodzi Jiraiya- sama. – Wywróciłam oczyma.
- Dlaczego tak mówisz o przyjaźni?
Wrócili. Sasuke podszedł do mnie i podał mi wieszak z moimi ubraniami, o dziwo przynieśli to, o co prosiłam.
- Pójdę się przebrać. Jeśli można, gdzie znajdę łazienkę? - Wstałam z kanapy.
- Korytarzem na prawo, drugie drzwi. – Odparła blondynka.
- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie Mai.
- Dziękuje Tsunade- sama, zaraz wracam. – Olałam go. Nie miałam zamiaru się tłumaczyć.
Zrobiłam parę kroków w stronę łazienki. Stałam plecami do wszystkich. Przymrużyłam oczy i zacisnęłam dłonie na swoim ubraniu. Nie lubiłam mówić ludziom o moich problemach, gdy nie widziałam w tym sensu.
- Che… Takie więzi nic dla mnie nie znaczą. „Przyjaźń” to tylko puste słowo.
Wypowiadając te słowa zniknęłam za zakrętem pozostawiając za sobą tylko odgłos zamykających się drzwi.
Weszłam do łazienki i przebrałam się w czyste rzeczy, resztę ładnie złożyłam i zabrałam ze sobą. Gdy weszłam do salonu, siedzieli tam w ciszy. Każdy, oprócz bruneta wpatrywał się we mnie, a on patrzył beznamiętnie w przestrzeń opierając głowę o splecione dłonie z typowym dla siebie pustym wyrazem twarzy. Bezceremonialnie usiadłam na kanapie i zaczęłam mówić.
- Przyszłam tu z pewnego powodu, mianowicie chciałabym dowiedzieć się prawdy o swojej przeszłości.
- Dlaczego sadzisz, że my coś o tym wiemy? – Zapytał, gdy nasze spojrzenia się spotkały.
- Nie jestem głupia! Ty Jiraiya byłeś blisko z Czwartym i jego żoną, a Tsunade do cholery jest Hokage! Wiem jak działa wioska. Hokage ma dostęp do starych zapisków, tajnych informacji. Do tak istotnej przeszłości jak życie byłego Hokage i jego rodziny pewnie tym bardziej ma dostęp.
- Wyrażaj się dziecko i nie krzycz. Może i masz racje, ale to nie powód… 
- Spokojnie Tsunade, ma prawo być zła. Powiemy ci wszystko, co chcesz, pytaj. – Uspokoił blondynkę uśmiechając się do mnie.
Wzięłam głęboki wdech, wsunęłam się głębiej w kanapę, podkurczyłam nogi i przysunęłam kolana do siebie. Usiadłam tak, bo chciałam poczuć się bezpieczniej, tego wszystkiego było za wiele jak na jeden dzień.
- Skąd wiecie, że jestem jego siostrą? - Pokazałam palcem na blondyna.
- To proste. Badanie krwi. Zrobiłam wam je bardzo dawno temu.
- Dlaczego? – Dopytywałam.
- Może nie wiesz, ale jak cię pierwszy raz spotkałem myślałem, że mam omamy i widzę Kushinę. Jesteś do niej bardzo podobna. – Odpowiadali na zmianę zgodnie. Jakby wiedzieli doskonale, co chce i powinien powiedzieć drugi.
- Naprawdę? Macie jakieś ich zdjęcia?
Tsunade podeszła do małego regału przy oknie i zabrała z niego ramkę ze zdjęciem. Podeszła do mnie i mi ją podała.
- Proszę, to wasi rodzice.
- Dziękuję. – Odparłam łapiąc za ramkę.
Hokage wróciła na miejsce, a ja zaczęłam wpatrywać się w fotografie ściskając mocno drżącymi rękoma jej ramkę. Rzeczywiście byłam podobna do kobiety ze zdjęcia. Oczy zaszły mi łzami, ale szybko powstrzymałam się od płaczu i niestety trochę podłamanym głosem, powiedziałam.
- Naruto, ale jesteś podobny do taty.
- Wiem, wiem. - Uśmiechnął się do mnie i z zakłopotania zaczął czochrać swoją czuprynę, jak to miał w zwyczaju.
Odłożyłam zdjęcie na stolik, który stał przed kanapą i pytałam dalej.
- Dlaczego ja? Dlaczego mnie odesłali?
- Minato naprawdę bardzo was kochał. Zrobił to by cię chronić.
- Chronić? – Patrzyłam na nich zdziwiona.
- Może zacznę od początku. – Zaczął Sannin. - Minato Namikaze był, tak jak i wasza matka Kushina Uzumaki, potężnym shinobi. Wasze narodziny były owiane tajemnicą…
- Dlaczego? – Przerwałam mu.
- Spokojnie, wszystko wyjaśnię, powoli. – Uciszył mnie i ciągnął dalej. - Jak wspomniałem wasze narodziny zostały owiane tajemnicą, ponieważ twoja matka, jak teraz Naruto, była Jinchuuriki Kyuubiego. Jak wiadomo pieczęć, dzięki, której demon jest zapieczętowany w twoim bracie, jest najsłabsza i narażona na zerwanie, gdy Jinchuuriki wydaje na świat potomstwo, ponieważ przekazuje on dużą cześć swojej energii nienarodzonemu dziecku. Was było dwoje, więc pieczęć tym bardziej była osłabiona. Więc niewiele osób wiedziało o waszych narodzinach, a jeszcze mniej o tym, że było was dwoje. Wszystko po to by nie znalazł się ktoś, kto mógłby to wykorzystać. Niestety pojawił się pewien człowiek i wszystko zaczęło się walić. Twój ojciec wiedział, że grozi wam niebezpieczeństwo, odesłał cię do innego świata dla twojego bezpieczeństwa. Miałaś wrócić, gdy tylko wszystko się uspokoi, ale najwyraźniej coś nie poszło zgodnie z planem. To wszystko.
- Dlaczego w kronikach są zapiski o Naruto Uzumakim, a nie Namikaze, i dlaczego w miejscu rodzice jest nieznani? Rozumiem, że o mnie mu nie powiedzieliście, ale o rodzicach.
- Twój ojciec był bardzo znaną osobą, miał też wielu wrogów. Gdyby ktoś wiedział o tym, że ma syna mógłby zapragnąć zemsty i go zabić, a że …
-A, że jest on Jinchuuriki nie można było do tego doprowadzić, prawda? Lepiej żeby dziecko cierpiało nie wiedząc o sobie niczego! – Przerwałam mu i się troszeczkę uniosłam.
- Źle do tego podchodzisz, to było dla jego dobra…
- Nie! Dla waszego dobra. Gówno was obchodziła mała sierota!
- Mai daj spokój, było minęło. Ja nie mam z tym problemów. – Uspokajał mnie Naruto. Wdech wydech, spokój. O czym on pieprzy, jaki spokój!?
- Nie! Nadal nie rozumiecie? Wioska jest najważniejsza, ta bezsensowna wartość zniszczy was wszystkich. – Warknęłam.
- O czym ty mówisz? Wioska jest naszym domem. Moim, Sasuke, tak jak i teraz twoim siostro. Naszym obowiązkiem jest ją chronić.
- Jesteś głupi jak dziecko Naruto. To jest uciekanie od problemów, głupie tłumaczenie bezsensownej śmierci ludzi na kolejnej bezcelowej wojnie, o nic! Czyż nie?
- Mai przestań. – Uspokajał mnie dalej.
- O nie bracie. W końcu ktoś musiał to powiedzieć…
- Rozumiem twoją złość, ale minęło sporo czasu nie możesz nas o to obwiniać, co stało się osiemnaście lat temu. – Przerwała mi.
- Masz racje Hokage, nie mogę, a raczej to i tak nic nie zmieni. Nie cofnę czasu.- Ucichłam spuszczając wzrok.
- Masz jeszcze jakieś pytania? – Zapytał spokojnie Jiraja.
- Tak. Jacy oni byli? - Uspokoiłam się, to rzeczywiście nie miało sensu.
- Więc byli wspaniałymi ludźmi, myślę, że byli by równie wspaniałymi rodzicami. Naruto jest z wyglądu łudząco podobny do Minato, ale z charakteru jest niemal identyczny jak Kushina. Z tobą jest chyba trochę na odwrót. Podczas gdy młody Uzumaki jest nieznośny i hałaśliwy, Czwarty potrafił zachować się spokojnie i był bardzo spostrzegawczy. Szanował ludzi wokół niego, potrafił dochować tajemnicy i spostrzegano go, jako bardzo miłą osobę, ale zawsze miał własne zdanie i nie bał się go wyrażać. Ponadto Minato bardzo lubił czytać, był bardzo przebiegły i nie zrobiłby czegoś bez ważnego powodu. Był uznawany za bardzo mądrego w świecie ninja. Znany był z niesamowitej determinacji i temperamentu ujawnianego tylko podczas walki. Był także niepoprawnym marzycielem i idealistą, ciągle chodził z głową w chmurach. W młodości Minato miał również marzenie, aby zostać zaakceptowanym przez wszystkich w wiosce i stać się potężnym Hokage. Jego marzenie przeszło na twojego brata. Kushina zaś od dziecka była hałaśliwa i zachowywała się jak chłopak, jednak, gdy dorosła stała się piękną i utalentowaną kunoichi. Była wspaniałą, choć porywczą kobietą.
Siedziałam i słuchałam jak zahipnotyzowana. Nie potrafiłam powstrzymać dumy, jaka we mnie rosła z każdym kolejnym słowem. Uśmiechałam się, sama do siebie. Moi rodzice byli wspaniali, a ja siedziałam na dupie i użalałam się nad sobą. Dosyć tego! Przecież nie mogę ich zawieść.
- Dziękuję za wszystko i przepraszam was wszystkich za moje zachowanie, chyba pójdę już do siebie. – Powiedziałam wstając.
- Mai zaczekaj.
- Tak?
>