W obecności Sasuke nawet cisza była irytująca. No,
ale przynajmniej nie musiałam słuchać jego wywyższającego się tonu głosu,
pozbawionego jakichkolwiek pozytywnych uczuć. Stanowczo wolałam towarzystwo
jego brata. Ten, choć mówił niewiele nie wywyższał się ponad innych.
- Yh… -
westchnęłam.
- Co tak
wzdychasz? – Zapytał patrząc przed siebie.
- Nieważne.
Już jesteśmy. –Naszym oczom ukazał się niewielki, parterowym budynek z zerwanym
dachem i wielką dziurą w jednej ze ścian.
Dookoła
walało się mnóstwo połamanych gałęzi, części stropu i jakiegoś gruzu. Słowem
jeden wielki syf.
- Wygląda
poważnie. – Odparł przyglądając się zniszczeniom, jakie wyrządziła burza.
Wśród
kilkunastu osób przebierających w zgliszczach dostrzegłam Hane. Ładną,
niewysoką szatynkę, starszą siostrę Kiby. Mocowała się z jakimś większym
kawałkiem stropu wraz z braćmi Haimaru.
- Hana! –
Podbiegłam do niej, a brunet podążył za mną jak cień, z rękoma w kieszeniach
spodni. Co było dla niego charakterystycznym odruchem.
- Mai jak
miło cie widzieć! – Omiotła mnie wzrokiem z uśmiechem mówiąc entuzjastycznie,
otarła pot z czoła. – Och, gratuluje słońce. Kiba strasznie przeżywał, że nie
mógł iść z tobą. Gdzieś tu latał. – Rozglądała się za bratem, ale po nim nie
było ani śladu.
- Znajdzie
się. – Uśmiechnęłam się i wytknęłam do niej język. Czułam się swobodnie w jej
towarzystwie. Ostatnio często przebywałam w domu Inuzuki. – Dziękuje, jednak
nie było tak strasznie jak myślałam. No dobra. – Zakasałam rękawy. – To, w czym
pomóc? – Nagle rozległo się ciche chrząknięcie. Czyżby ktoś nie lubił być
olewany? Och, to straszne.
- Tak Sasuke
wiem, że też tu jesteś. – Spojrzałyśmy na kruczowłosego niemal jednocześnie z
Haną.
- To dobrze,
że wiesz. – Odburknął. – Daj pomogę ci z tym. - Nie czekając na odpowiedź
podniósł grubą bele, z którą męczyła się wcześniej Hana, jakby ważyła tyle, co
nic. Szpaner.
- Dziękuje
Uchiha –san. – Powiedziała z uśmiechem szatynka.
- Jakie
„san”!? To Sasuke. Do niego nie trzeba kulturalnie Hana. - Roześmiałam się, a
brunet odrzucił bele na wskazane miejsce.
- To, że ty
Mai jesteś niewychowana nie znaczy, że inni także. – Powiedział pouczającym
tonem głosu, patrząc na mnie z wyższością, otrzepując dłonie z brudu.
- Och jakiś
ty zabawny, Uchiha. Widzę humor dziś dopisuje. - Syknęłam poirytowana.
- Już. Nie
kłóćcie się, proszę. Dziękuje wam za pomoc. Każda para rąk się przyda. –
Wtrąciła Hana starając się załagodzić atmosferę między nami.
- Yh, niech
będzie. Szkoda czasu. Bierzmy się do roboty. – Powiedziałam entuzjastycznie i
zabraliśmy się do pracy. Zeszło nam tak parę godzin. W końcu dołączył do nas i
Naruto. Pracowaliśmy we troje pod czujnym okiem Hany przerzucając kawałki dachu
na zewnątrz przez dziurę w ścianie. Konstrukcja została naruszona pod czas burzy,
a część ściany runęła.
Pod wieczór
udało nam się uporać z całym tym bałaganem. Sasuke i dwóch innych użytkowników
katon, palili drewniane kawałki by zaoszczędzić miejsca. Reszta układała inne
śmieci w jedno miejsce by ułatwić wywożenie ich na wysypisko. Niestety wiele
mebli jak i sprzętu ucierpiało lub nadawało się tylko na śmietnik…
W całym tym
zamieszaniu chyba o czymś istotnym zapomniałam. Tylko, co to było?
- No
wreszcie skończone. – Westchnęła starsza kobieta jak znikąd pojawiając się za
nami. – Jak egzamin słońce?
Odwróciłam
się z uśmiechem do Tsume –sama ukazując jej ochraniacz na mojej szyi.
- Dobry
wieczór Tsume –sama. – Powiedziałam z uśmiechem, uprzejmie. W końcu to matka
mojego chłopaka, nie wypada jej podpadać.
- Widzę, że
egzamin zdany. No, ale wcale się nie dziwie. Masz wrodzony talent po rodzicach.
Po za tym mówiłam ci, że masz do mnie mówić po prostu Tsume. – Uśmiechnęła się
do mnie, co przy jej ostrych rysach twarzy wyglądało nienaturalnie.
- No wiem
proszę pani… Znaczy Tsume. Jakoś nie umiem się przyzwyczaić. – Podrapałam się
po głowie zakłopotana, rumieniąc się delikatnie.
- Jesteś
urocza. – Skwitowała. - No dobrze mów jak chcesz. – Dodała po chwili. –
Wołajcie Sasuke. Zapraszam waszą trójkę na kolacje. Pewnie umieracie z głodu. –
Stwierdziła. – Och Naruto, ale ty urosłeś. Kiedy ja cię ostatnio widziałam?
- Sam nie
wiem. Dość dawno, ale przecież nie zmieniłem się tak bardzo znowu. – Odparł z
ciepłym, charakterystycznym dla niego wyrazem twarzy. – Bardzo chętnie
przyjmiemy zaproszenie. Prawda Mai? Umieram z głodu. – Jak na zawołanie
zaburczało mu w brzuchu.
- Hm… -
Zastanowiłam się chwile. – W sumie, czemu nie.
- Świetnie!
- Powiedziała entuzjastycznie kobieta. – Naruto idź po Sasuke, a my pójdziemy
już i wszystko przygotujemy. – Dodała.
- Już się
robi.
- Mamo nie
wykorzystuj tak Mai. - Zaśmiała się wcześniej nieudzielająca się Hana. – Kiba
znów będzie ci robił wykłady na temat tego jak traktuje się gości.
- To nic
takiego Hana, a Kiba jak zawsze przesadza. – Zachichotałam. – Lubię gotować. –
Stwierdziłam. Ostatnio kilka razy pomagałam Hanie przy obiedzie. Nie ukrywajmy,
Pani Inuzuka nie jest wzorową panią domu. Głównie jej córka zajmuje się domem.
- Widzisz
Hana? To dla niej żaden problem.
- Mówi tak
tylko z uprzejmości. – Zachichotała. – Tak właściwie to gdzie Kiba?
- Hm… Kiba.
– Zastanowiła się przez chwilę. – Wysłałam go by zamówił materiały budowlane
potrzebne do odbudowy budynku.
Sasuke
właśnie dogaszał ognisko płonące kawałek dalej, więc podszedłem do niego jak
prosiła Tsume.
- Stary mamy
zaproszenie na kolacje. Chodź. – Powiedziałem, gdy tylko znalazłem się obok
bruneta.
- No dobra.
Umieram z głodu. – Powiedział otrzepując ręce z sadzy. – Gdzie Mai?
- Już się
tak o nią nie martw. Poszła z Tsume i Haną. I co? Powiedziałeś jej?
- Nie martwię
się. – Warknął.
- Mhm. -
Zaśmiałem się.
Przewrócił
oczyma i kopnął kamień. – Nie powiedziałem. Nie umiem. – Wzruszył ramionami i
ruszyliśmy do domu Inuzuki.
Kończyłyśmy
nakrywać do stołu razem z Haną, gdy do domu wszedł Naruto wraz z Sasuke. Po kilku
minutach zasiedliśmy do stołu nie czekając na Kibe.
- Bardzo
dobra sałatka. – Cisze przerwał Naruto pałaszujący sałatkę. Sprzedałam bratu
kuksańca w bok.
- Nie mówi
się z pełna buzią. – Syknęłam ciszej do blondyna.
- Dziękuje
Naruto. – Uśmiechnęła się do nas ciepło Hana. – Cieszę się że ci smakuje. Mai
nie musisz maltretować brata.
- Muszę.
Niewychowany jest. – Stwierdziłam.
- Pff… A ty
niby jesteś? – Zapytał sarkastycznie Sasuke.
- No na
pewno lepiej niż ty Uchiha. – Syknęłam.
- Słyszałam,
że byliście na misji. Jak było? – Wtrąciła kobieta. Dyskretnie starając się
powstrzymać nasze kłótnie.
- Była dość
męcząca. Dużo łażenia w kółko. – Odparł Naruto z uśmiechem.
- Bo się
zgubiłeś. - Stwierdził brunet swym zimnym tonem głosu.
- Zaraz
zgubiłem. Podziwiałem okolice. Te drzewa są wszystkie takie same. Zresztą sam
nie wiedziałeś, w którą stronę iść.
- A skąd
miałem wiedzieć gdzie iść? Ty trzymałeś mapę.
- A jakieś
szczegóły? – Zapytała rozbawiona kobieta.
- Więc… -
Naruto zaczął lecz kruczowłosy mu przerwał.
- To ściśle
tajne. Zapomniałeś idioto? – Warknął.
- Aaa… No
tak. Przepraszam nie możemy mówić. – Westchnął.
- To
zrozumiałe. Wasze misje są zapewne bardzo ciężkie i ważne dla wioski. - Tsume
doskonale znała system, jaki działał teraz w Konoha. Właściwie, nic w tym
dziwnego. Była aktywnym jouninem. Siedziała w tym po uszy od lat.
Zaraz,
zaraz… Skoro oni wykonywali ściśle tajne misje to jak ja mogłam być z nimi w
drużynie? Oni dwaj geniusze jednego z najsilniejszych klanów, Naruto wspaniały
Jinchuuriki, Żabi mędrzec i ja, nic nieznacząca szara myszka, która jest jak
niemowlę, które zaczyna raczkować w tym wielkim pokręconym świecie. Coś psuje
ten piękny obrazek. No tak, to Sasuke…Eh nie oszukujmy się tym razem to ja tu
wadzę.
- Mai, a jak
twoje treningi? – Zapytał brunet chłodno by zmienić temat.
- Co?
- Treningi.
Słuchasz nasz w ogóle siostrzyczko? Zakochałaś się czy jak? – Zachichotał, a
Hana i Tsume mu zawtórowały.
- A. Dobrze.
Meczące, ale daje radę.
- Z kim tak
właściwie ty trenujesz Mai? – Zapytała zaciekawiona Kobieta.
Zamarłam.
Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Z Kakashi.
- Z Jiraiyą-
sensei.
Odparli
niemal jednocześnie orientując się, że ich wiadomości były sprzeczne.
- Więc w
końcu kto? – Dopytywała Tsume.
Westchnęłam,
a przy drzwiach zabrzmiał dzwonek.
- Otworzę,
to pewnie Kiba. - Pobiegłam radośnie do drzwi otwierając chłopakowi niemal
natychmiast rzucając mu się na szyje stęskniona.
- Hej
piękna. Tęskniłaś? – Zaśmiał się cmokając mnie w polik i obejmując w tali. –
Daj mi chwile rozbiorę się tylko. – Przytaknęłam z uśmiechem odsuwając się od
niego i czekając cierpliwie.
- Mai bardzo
przywiązała się do Kiby prawda? Cieszę się, że moja siostra znalazła jakiś
innych przyjaciół w końcu.
- Tak. –
Zachichotała Hana. – Są jak papużki nierozłączki.
- Czy nie pięknie
wyglądają razem? - Powiedziała Tsume, gdy szaleliśmy w progu a Kiba pocałował
mnie z zaskoczenia w polik.
- Mamo… -
Roześmiał się Kiba, a moi kompani popatrzyli po sobie a potem na mnie.
- Razem?! –
Odparli zszokowani.