Weszłam ciężkim
krokiem do mieszkania trzaskając głośnio drzwiami zirytowana klęłam pod nosem
na Sasuke. Zirytował mnie strasznie, choć nie do końca jestem pewna, czym. Nie
ważne. Na pewno mu się należało.
- Czym zasłużył sobie mój brat na tak
ciepłe słowa? - Podniósł na mnie wzrok z
nad talerza z kanapkami pytająco. Jego twarz jak zwykle nie wyrażała nic. Była
jak wyzuta z uczuć maska z resztą jak i jego ton głosu. Pieprzeni Uchiha.
- Właściwie to gdzie wyście byli
siostra? Wyglądasz jakbyś spała w lesie.
- Zaśmiał się podchodząc do mnie i wyciągając mi z włosów drobnego, suchego,
pożółkłego liścia wierzby.
- Odwal się! – Ryknęłam odtrącając jego
rękę. – Jestem dorosła i mogę robić co mi się podoba i sypiać gdzie chcę i z
kim chcę.
- Ok… Zostałbym i z wami pogawędził, ale
Hokage mnie wezwała. Szykuje nam się poważna misja. – Uśmiechnął się
pocieszająco do Naruto wstając z gracją. – Dasz radę. – Stwierdził kładąc rękę
na ramieniu blondyna i zniknął w białym dymie. Nawet po sobie nie posprzątał.
- Czy Uchiha mają we krwi takie
irytujące podejście do rzeczywistości? – Zapytałam z jadem w głosie biorąc
talerzyk po śniadaniu Itachiego do rąk, poszłam do kuchni i cisnęłam nim do
zlewu pełna złości. Talerzyk pękł na kilka części. Bo jak tak to … Eh nie ważne. – Syknęłam wracając
do blondyna. Kipiałem ze złości. Miałam dość Uchiha.
- Cóż, przynajmniej nie jest z nimi
nudno. Nie sadzisz? – Uśmiechnął się do mnie pocieszająco. Nie odpowiadając
spiorunowałam go zirytowanym spojrzeniem ruszając przed siebie. - Stój. –
Nakazał łapiąc mnie za łokieć i przyciągając do siebie przytulił. To wszystko
działo się tak szybko, że oszołomiona zdębiałam pod naciskiem jego ramion. –
Porozmawiaj zemną Mai. Tęsknię za tobą siostrzyczko. – Powiedział to tak cicho
i czule, że łzy napłynęły mi same do oczu. Już dawno nikt nie był dla mnie tak
miły. Nagle ogarnęło mnie przyjemne ciepło i cała złość uciekła. Naruto miał w
sobie chyba jakąś magiczną moc. Pociągnęłam nosem próbując się nie rozpłakać,
ale emocje brały nad mną górę. – Nie płacz. Już wszystko będzie dobrze. Powiedz
mi proszę, co On ci wtedy zrobił…
Chcę wiedzieć, chcę ci pomóc Mai.
- Eh… - Westchnęłam ciężko przymykając
oczy i wtulając się w brata, zaczęłam. – Nie jest mi łatwo o tym mówić i do
tego wracać Naruto… - Przygryzłam dolną wargę zbierając się w sobie, a Naruto
opadł na kanapę sadzając sobie mnie na kolanach dalej do siebie tuląc. – To
takie irytujące uczucie. Gdy… - nabrałam powietrza w płuca trzymając emocje na
wodzy – czuje czyjś dotyk, bliskość i w snach to wraca. Te brudne łabska na
mnie. Te okropne słowa. Opowiadał, co zemną zrobi i że pomnie nie wrócicie, bo
przecież tyle was już nie ma. Załamałam się, uwierzyłam mu, a na dodatek ta
bezsilność. – Czułam, że to co mówię nie ma ładu i składu, ale miałam cichą
nadzieje że Naruto mnie zrozumie. Nie byłam w stanie składać pięknych
poetyckich zdań. - Przez tyle lat nie wiedziałam, kim jestem i jedno głupie
żelastwo znowu mi to zabrało. Czułam się taka mała przy nim… - zadrżały mi wargi a po policzkach spłynęło kilka łez. –
Bezbronna.
- Przecież już po wszystkim. – Westchnął
ciężko patrząc na mnie ze smutkiem w oczach otarł moje łzy. – Wiem, że nie
wymażesz tego z głowy tak po prostu, ale to co robisz jest niewłaściwe.
Odpychasz nas od siebie. Postaraj się zaufać. Nie pozwolę cię skrzywdzić nikomu
Mai. Przysięgam. – Obiecał cmokając mnie opiekuńczo w głowę. – W końcu jesteś
moją małą siostrzyczka nie? – Zaśmiał się chcąc rozładować napięcie.
- Bardzo zabawne bracie. – Przewróciłam
oczyma, ale czułam że ta rozmowa bardzo mi pomaga. – Dziękuję. – Wyszeptałam
nieśmiało pod nosem.
- Co? – Zapytał z głupawym uśmiechem.
- Powiedziałam, że jesteś nieznośny.
Wytknęłam do niego język, gdy w moim brzuchu zaczęło głośno burczeć. – Jestem
głodna. – Jęknęłam.
-Ja też cię kocham siostro. - Uśmiechnął
się promiennie. - Za dużo czasu spędzasz z Sasuke Mai. – Zaśmiał się wstając na
równe nogi poczłapał do kuchni. – Chodź ugotujemy coś dobrego. – Machnął na
mnie ręką bym poszła za nim.
- Co masz na myśli? – Zapytałam
marszcząc brwi ruszając do kuchennego blatu.
- To, że zaczynasz gadać jak Uchiha.
Zmieniasz temat, gdy ci wygodnie. – Stwierdził wyjmując z szuflady drewniana
łyżkę i tykając mnie nią w nos uśmiechnął się przebiegle, co wcale mi się nie
spodobało. – Powiedz Mai, co robiłaś całą noc z Sasuke?
- Jajco. – Syknęłam stawiając na gazie z
hukiem garnek z wczorajszym obiadem, który wcześniej wyciągnęłam z lodówki.
- Co to? – Zapytał chcąc posmakować
zawartość garnka. Nie zdążył, strzeliłam mu po rękach. – Widzisz? Mówiłem. Czysty Sasuke.
- Kurczak z wczoraj. – Odparłam zapalając
palnik pod naczyniem. – Zimny. Zaczekaj aż się podgrzeje. – Dodałam ignorując
przytyki brata.
- Chociaż było romantycznie? – Zaśmiał
się. – Wiesz siostrzyczko ja nie jestem twoim ojcem i mnie to tam nie
interesuje zbytnio twoja moralność, ale czy ty czasem nie chodzisz z Kibą? –
Zapytał opierając się o szafkę kuchenną z nonszalancją zakładając ręce na
piersi dalej trzymał w ręku drewnianą łyżkę a w jego oczach malowała się
ciekawość.
- Masz nieświeże informacje. –
Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy groźnie, wyszarpując drewnianą łyżkę z
jego dłoni odwróciłam się mieszając w garnku. – Zerwaliśmy. I nie, nie było
romantycznie. Byliśmy na cmentarzu. -
Wyznałam. Stwierdziłam, iż ukrywanie tego nie ma sensu a ta menda pewnie
wszystko i tak wygada Naruto jak tylko wróci z randki z Ino i Sakurą. Buc
jeden.
- Zerwaliście? – Powtórzył zaskoczony tą
informacją, po czym nagle rozpromieniał wracając do denerwującego tematu. – Noc
na cmentarzu? No, no, no nie znałem cię
od tej strony siostrzyczko. W sumie to Sasuke też nie wygląda na takiego co by
lubił takie mroczne klimaty. – Zaśmiał się wyraźnie wyobrażając sobie coś
głupiego.
- Jesteś idiotą. A niby, jakie klimaty
lubi twoim zdaniem, co? – Zapytałam choć sama nie jestem pewna czy z ciekawości
czy raczej z sarkazmem. Nie, zdecydowanie to był sarkazm. - Zresztą czy to ważne, teraz jest na randce z
Ino i tą różową. – Syknęłam bardziej wrogo niż chciałam.
- Sasuke i randki. – Zaczął
powstrzymując napad śmiechu. – I to z Ino i Sakurą. – Roześmiał się głośno. –
Dobre sobie. Jak bym cię nie znał Mai to bym stwierdził, że przemawia przez
ciebie zazdrość siostrzyczko. Sasuke ma je gdzieś.
- Gdzieś? – Powtórzyłam zirytowana.
Widziałam swoje. Został tam z nimi, bo jak wyjaśnić to, że nadal nie wrócił? –
Jakoś ci nie wierze, że facet w twoim wieku ma gdzieś dwie ładne dziewczyny,
które rzucają mu się niemal na szyje. Jakby mogły to by mu pewnie wlazły do
łóżka. – Wypaliłam rozzłoszczona. Przestałam panować nad swoimi słowami.
- Mai. – Popatrzył na mnie pobłażliwie
rozbawiony. – Powtórzę. One go nie
interesują.
- Co Mai? No co? Może nie mam racji? –
Burknęłam. – To dziwne, że go nie interesują kobiety. Ty na przykład ślinisz
się na widok… - spałowałam na chwile chcąc przytoczyć odpowiednie imię –
Hinaty.
- Ooo siostra Hinaty mi w to nie
mieszaj. – Zaśmiał się grożąc mi przed nosem palcem, gdy wyłączyłam gaz pod
garnkiem. – Teraz rozmawiamy o tobie. – Stwierdził wkładając łyżkę do naczynia
nabierając trochę potrawy, po czym posmakował. – No i nie powiedziałem, że
Sasuke nie interesują kobiety. Niedobre. – Stwierdził wypluwając resztki
jedzenia do zlewu z obrzydzeniem. – Powiedziałem tylko, że akurat one go nie
interesują. – Poruszył dziwacznie brwiami patrząc na mnie, po czym wrócił
wzrokiem do garnka pokazując na niego palcem. - Musiało się popsuć. – Stwierdził wycierając
język ręcznikiem papierowym z resztek popsutego jedzenia z niesmakiem, po czym
złapał za garnek i go odstawił na bok. Łapiąc za czystą patelnie postawił ją na
gazie. – Siadaj. Zrobię ci coś. Jajecznica? – Zapytał łapiąc za kilka jajek w
lodówce. Kiwnęłam tylko głową. Doskonale wiedziałam, że nic bardziej
skomplikowanego by nie przygotował.
To wszystko nagle układało się w jedną
logiczną całość. Jeśli ona była w ciąży to te zachowania były całkiem normalne.
Nie znam się na tym za bardzo. Właściwie to nigdy nie zastanawiałem się jak
przebiega ciąża ani jakie są jej objawy no, bo niby, po co? Jeśli Mai zaszła w
ciąże z tym najemnikiem to, co teraz?
- Ogłuchłeś? - Usłyszałem nagle cichy
głos Mai. Zdawało mi się? Straciłem głowę. Gdy Mai uciekła zamurowało mnie,
przez dłuższą chwilę błąkałem się po mieście kalkulując słowa Ino w końcu
wróciłem do pokoju. Wchodząc do domu nie zauważyłem nikogo, a może raczej ich
zignorowałem. Moja głowa była zbyt zaprzątnięta myślami by jeszcze ogarniać świat
zewnętrzny.
- Kurwa, mam dość Uchiha! - Ryknęła a ja
ocknąłem się jak z transu.
- Mai. - Zamrugałem patrząc na jej twarz
pełną irytacji.
- Co one ci zrobiły, że się tak
wyłączyłeś co? - Zapytała z wyrzutem. - Przyniosłam ci kolację. No chyba, że
już jadłeś z Ino lub Sakurą to zabiorę i oddam psu.- Syknęła. Była na mnie zła,
ale o co?
- Nie rozumiem... - Przyznałem. Nie
docierało do mnie co się dzieje i po co tu przyszła, przecież to mój pokój. -
Kolację?
- Tak idioto kolację. Weź się w końcu
ogarnij. Gdzie byłeś cały dzień? Olałeś trening. Czekaliśmy na ciebie jak
debile na polu. - Fuknęła. Wyjrzałem przez okno, a moje źrenice rozszerzyły się
w szoku. Było już ciemno. Ile chodziłem po wiosce?
- Straciłem poczucie czasu. - Przyznałem
z zakłopotaniem wracając wzrokiem do niej.
- W takim towarzystwie to się nie
dziwie. Dobrze się bawiłeś z koleżankami?- Zapytała ironicznie.
- Koleżankami? Ale ja z nimi nigdzie nie
byłem. Zwiałem im jak tylko zniknęłaś mi z oczu. – Tłumaczyłem się, sam nie
wiem czemu. Zachowywała się strasznie dziwnie.
- Nie?- Zapytała ze zdziwieniem w oczach
otwierając nieznacznie usta z zaskoczenia.
- Nie. – Powtórzyłem pewnie wpatrując
się w nią i szukając w jej twarzy jakiś wskazówek co do celu tej rozmowy. -
Myślałem o czymś i straciłem poczucie czasu. Jestem strasznie głodny. Nic nie
jadłem od wczoraj. - Stwierdziłem czując jak zaczyna burczeć mi w brzuchu.
- Jedz głupku. - Zaśmiała się dziwnie
wciskając mi talerz z ciepłym jedzeniem w ręce. Zrobiła to specjalne dla mnie?
Zazwyczaj na kolacje jadaliśmy jakieś kanapki lub po prostu nic a nie
chińszczyznę i to w takiej ilości. Jedzenie pięknie pachniało, więc nie
czekając złapałem za pałeczki i zacząłem jeść kurczaka. Mai natomiast usiadła w
fotelu na przeciw mnie i wpatrywała się we mnie wyczekująco. Jakby jedzenie w
moim wykonaniu było niesamowicie ekscytującą czynnością.
- Chcesz coś od mnie?- Zapytałem w końcu
przeżuwając już jeden z ostatnich kęsów. Jadłem tak szybko, że nie przeszkadzał
mi dziwny smak potrawy. Byłem głodny.
- Chce wiedzieć, co było tak ważne, że
zaprzątało Panu głowę cały dzień aż zapomniał Pan o treningu. Karygodne. –
Czułem, że jej humor nagle się poprawił. Mój natomiast wcale. Przełknąłem
głośniej ślinę. Nie wiedziałem co jej powiedzieć. - A teraz oniemiałeś Uchiha?
- Nie. Nie ważne Mai. - Westchnąłem
ciężko. - Jak trening? - Zapytałem by zmienić temat odkładając na biurko pusty
talerz. Pomimo niezręcznego tematu nie chciałem wychodzić z pokoju. Czułem, że
jakbym to zrobił ona by wyszła a tego wcale nie chciałem. Mogłaby tu nawet
zostać na noc.
- Trening jak zawsze ciężko. Skoro cię
nie było twój brat znęcał się nad mną. Sparing z Itachim przez bite trzy
godziny. Dziękuje Uchiha o niczym bardziej nie marzyłam. - Westchnęła. Dopiero
teraz zauważyłem zmęczenie na jej twarzy. Wydawałoby się, że jej powieki ważą
tony a ona z nimi walczy z całych sił by się nie zamknęły.
- To idź spać. Jesteś padnięta.-
Zauważyłem siadając z powrotem na łóżku.
- Skoro nalegasz. - Wstała z fotela
leniwie wyciągając się. - I na dodatek nie chcesz mówić tylko kręcisz i
zmieniasz temat to sobie pójdę gburze. - Prychnęła wywracając oczyma idąc w
stronę drzwi.
Już prawie dotknęłam klamki, gdy w końcu
usłyszałam niemal proszący ton bruneta. Chyba bardzo chciał mnie jeszcze
zdenerwować. Dlaczego on w ogóle chciał się mi tłumaczyć?
- Zaczekaj. Powiem ci. Siadaj. -
Poklepał ręką w materac łóżka wskazując mi miejsce obok siebie z rezygnacją.
Bez zastanowienia usiadłam obok niego rozsiadając się wygodne na jego łóżku.
Było niesamowicie wygodne i duże, posłane czarną pościelą, jedwabną albo
atłasową. Idealnie do niego pasowało. Wielkie i mroczne jak jego ego. Tylko, po
co mu takie wielkie łóżko, przecież sypiał sam. Chyba, że się myliłam.
- Zamieniam się w słuch. - Stwierdziłam
przeszywając go wzrokiem.
- Bardzo dużo nad tym myślałem i jak tak
teraz na to patrzę to, to wszystko zaczyna mieć nawet jakiś sens. – Zaczął
pokrętnie. Co on politykiem chce zostać? Gdzie się podział Uchiha, który mówi
prosto z mostu?
- Uchiha nie owijaj w bawełnę. Do
rzeczy, nie mam dla ciebie całego dnia.
- Eh... Zawsze musisz utrudniać. –
Westchnął ciężko i nagle spoważniał. Wyglądał jakby zbierał się w sobie by coś
oznajmić. - Jak odchodziłaś obrażając się nagle bez większego powodu Ino
rzuciła, że jesteś... – Przerwał.
- Że co? - Zapytałam. - Gruba, brzydka,
głupia, co wymyśliła no słucham? - Zapytałam zirytowana. Nie lubiłam tych
dziewczyn, zresztą one chyba ze wzajemnością.
- Ciąży. Powiedziała, że jesteś w ciąży.
- Wydusił z siebie a moje oczy rozszerzyły się w zdziwieniu. Jak mogło mu
przyjść coś tak głupiego do głowy? Okej nie byłam święta, ale bez przesady.
Zaczęłam się tarzać po łóżku ze śmiechu. - Co cię tak bawi? Nie rozumiem. –
Przyglądał się mi ze zdumieniem.
- Twoja głupota Sasuke. - Mówiłam między
spazmami śmiechu. - Jesteś idiotą.
- Dziękuje. Nie musisz mnie obrażać. –
Syknął marszcząc brwi a na jego czole pojawiły się zmarszczki pełne irytacji. -
Nadal nie rozumiem, co cię tak rozbawiło.
- Twoja głupota, już mówiłam. -
Powstrzymałam śmiech siadając na łóżku na przeciw Sasuke już spokojna. Patrząc
mu prosto w oczy przysuwając się do niego bardzo blisko zapytałam. - Czy ty
wiesz skąd się biorą dzieci? Co to jest ciąża i jak to działa?
- No... - Wyburczał. Zdawało mi się albo
on się zaczerwienił. Czyżby Sasuke nigdy nie był z kobietą?
- No to wytłumacz mi jak mam być w ciąży
i z kim hm? Z Kibą? Naprawdę myślałeś, że to taki typ faceta? - Zaśmiałam się.
Nasze relacje z Kibą nie były nigdy tak głębokie. Nie wyobrażałam sobie nigdy
robić tego znowu. No na pewno nie z Kibą. – Myślisz, że poszłabym z nim do
łóżka?
- Zapomniałem o nim. – Stwierdził
odwracając ode mnie wzrok. - Myślałem raczej o tym co się stało w Kazuno. -
Powiedział ciszej.
- A ... – Bąknęłam. No tak Sasuke nigdy
nie pytał co dokładnie wtedy się działo. Na szczęście pojawił się w
odpowiedniej chwili. - On. On nie. No ja z nim nie… Eh... – Nie przejdzie mi to przez gardło.
- Wiec nie rozumiem.
- Czego?
- Zapytałam cicho ściskając dłoń na pościeli nerwowo.
- Uspokój się proszę. - Powiedział
kładąc dłoń na mojej dodając mi otuchy. - Ja po prostu chciałem… Próbuje się
dowiedzieć, dlaczego się tak zachowujesz. Chce ci pomóc. Chcę dawnej Mai. -
Powiedział niemal szeptem. Jego głos był tak przyjemny i ciepły, że aż przeszły
mnie dreszcze.
- Bo ... - Przerwałam.
- Nie musisz. - Uśmiechnął się do mnie
ciepło. Nie poznaje go. Czy pod tą grubą zimną maską pełną gburowatości i chamstwa
była ciepła osoba, która umiała i chciała troszczyć się o innych?
- Wiem, ale chcę. - Stwierdziłam
nabierając powietrza w płuca. To mogła być najtrudniejsza rozmowa w moim życiu
a ja miałam za wsparcie Pana Ciemności osobę, która była niemal, że do cna
pozbawiona empatii. Świetnie. – Naruto dziś też mnie o to pytał. – Westchnęłam
ciężko siadając wygodnie na łóżku na swoich stopach. Dłonie położyłam na udach
i nerwowo zaciskałam pięści patrząc na nie. – Teoretycznie powinno być łatwiej
nie? – Zaśmiałam się nerwowo. Wcale nie było mi łatwiej. Obecność Sasuke nagle
strasznie mnie peszyła. Na dodatek on nie odzywał się, bezczelnie czekał aż
zacznę mówić dalej wpatrując się we mnie tymi swoimi czarnymi jak smoła oczyma.
– Pomocny jak zawsze. – Syknęłam krótko. – Zgubiłam się.
- Hm… - Westchnął ciężko. – Mówiliśmy o
tym dlaczego zachowujesz się tak dziwnie w stosunku do mnie.
- Nie? – Popatrzyłam na niego zmieszana.
Nie rozmawialiśmy o nas. W ogóle pojęcie My
w sensie ja i Sasuke było dla mnie abstrakcyjne.
- Więc jednak pamiętasz? – Uśmiechnął
się przebiegle do mnie.
- Uchiha, to słowo definiuje idealnie
twoją osobę wiesz? – Syknęłam. – Oczekujesz ode mnie, że tak po prostu zacznę
ci opowiadać o tym wszystkim co się stało i co czuję? Miałam problem by otworzyć
się przed bratem a ty… Po prostu bezczelnie czekasz na to jakby ci się należało
jakiekolwiek wyjaśnienie? – Zapytałam czując napływający potok słów w mojej
głowie. – Sądzisz, że ciągłe poczucie lęku przed otaczającym cię światem,
bliskością drugiego człowieka jest fajne? Panika, gdy ktoś się do ciebie
przysuwa by cię dotknąć, przytulić a ty nieważne jak byś mocno chciał pokazać, że
to dla ciebie coś znaczy nie możesz, bo w twojej głowie coś nagle się przełącza
i przez myśli przelatuje ci milion obrazów tak wyraźnych i okropnych, że
odskakujesz jak oparzony nieświadomy tego zupełnie. Właśnie, dlatego się tak
zachowuje Sasuke. Spróbuj, to takie fajne uczucie. Zamknij oczy i zobacz to co
ja widzę. – Pokręciłam głową zaciskając powieki. - Te łapska na mnie. Ten
obleśny wręcz szatański uśmiech. Lubieżność w oczach, smród jego oddechu
drażniący mój kark, bo był tak blisko. Tak przeraźliwie blisko. Do tego ta bezsilność
i świadomość tego, że nikogo nie ma by ci pomóc. Przeświadczenie tego co się za
chwile stanie i przekonanie że za drzwiami czeka kilkoro następnych by zrobić
to samo z tobą. – Mówiłam nie czując jak się rozklejam, moje ciało zaczęło
drzeć z przerażenia uderzone natłokiem wspomnień, oczy zaszły mi łzami i nic
kompletnie nie widziałam, ale wiedziałam że muszę to z siebie wyrzucić znowu i
kompletnie wszystko by już do tego nie wracać. – Nawet nie wiesz jak bardzo…
- Mai nie płacz. – Powiedział czule
ocierając moje łzy kciukiem niespiesznie.
- Daj mi skończyć proszę… - Westchnęłam
zapłakana a on tylko pokiwał głową zachęcająco. – Wparowałeś tam z tą
zakrwawioną kataną i z obłędem w oczach. – Zaśmiałam się krótko. – Normalna
dziewczyna zwiałaby na twój widok, ale ja… Nawet nie wiesz, jaka radość mnie
ogarnęła na twój widok. Wiedziałam, że to już koniec. – Westchnęłam ciężko
siląc się na kolejne słowa. – Nigdy ci tego nie zapomnę Sasuke. Dziękuję. –
Wyszeptałam mu cicho do ucha i pękłam rozpłakując się. Nie zauważyłam nawet
kiedy się w niego wtuliłam.
- Co? – Zapytał a ja czułam jak się
uśmiecha zadziornie. Pajac. Przytulił mnie do siebie mocno gładząc spokojnie
dłonią moje plecy miałam wrażenie, że nie miał ochoty mnie puszczać już nigdy.
- Powiedziałam, że jesteś idiotą. –
Prychnęłam pociągając nosem otarłam łzy niedbale w wierzch dłoni tuląc się do
bruneta. – Strasznym idiotą.
- Wiem. – Zaśmiał się krótko rozsiadając
się wygodnie na łóżku posadził mnie sobie okrakiem na kolanach opierając plecy
o zagłówek łóżka nie puszczając mnie ze swoich objęć ani na moment. – Dusiłem
się. – Stwierdził unosząc mój podbródek do góry delikatnie dłonią bym spojrzała
na niego. – Już nie płacz. Zabiłem ich wszystkich. Nikt więcej cię tak nie
skrzywdzi. Obiec… - Zasłoniłam mu usta dłonią powstrzymując go przed
skończeniem słowa. Czułam jak przez moje ciało przechodzi irytujące ciepło i
mrowienie od opuszków palców. Jego bliskość zaczynała działać na mnie w
niewłaściwy sposób i to bardziej niż bym chciała.
- Nie obiecuj. – Poprosiłam wpatrując
się w jego czarne, bezdenne oczy. Czułam, że tonę. Hipnotyzowały mnie. – Naruto
też mi to powiedział, ale ja nie chce… Obietnice jest łatwo złamać. –
Westchnęłam przygryzające wargę i spuszczając wzrok zabrałam niespiesznie dłoń
z jego ust speszona.
- Skoro tego chcesz. – Odparł po chwili.
Czułam jak się we mnie wpatruje, zaczynało mi to bardzo ciążyć. Byliśmy zbyt
blisko siebie. – Nie przejmuj się. Nikomu nie powiem, że się rozryczałaś. –
Uśmiechnął się wrednie. Stary dobry Sasuke. Niezawodny.
- Nie ryczałam. – Syknęłam piorunując go
wzrokiem. – Palant.
- Jak nie? Zmoczyłaś mi cały T-shirt. –
Stwierdził a ja odsunęłam się od jego torsu jak oparzona rejestrując w głowie,
że już mi nie jest potrzebna jego bliskość. – Gdzie? – Zapytał patrząc na mnie
przenikliwie odbiło mnie mocno w tali bym nie mogła z niego zejść. – Myślisz,
że teraz, tak po prostu sobie pójdziesz do siebie? – Zapytał uśmiechając się
złowieszczo.
- Owszem. Przedstawienie skoń… -
Urwałam, bo w moją głowę uderzyła poduszka a ja bezwładnie poleciałam na Sasuke
nieumyślnie całując go.
- O sorry. – Powiedział rozbawiony Naruto
stojąc w drzwiach pokoju bruneta. Jak długo tu stał? Czy Sasuke go widział? –
Chciałem wam tylko powiedzieć, że dostaliście zaproszenie na imprezę. W klubie.
Obecność obowiązkowa. – Poruszył zachęcająco brwiami, a ja odsunęłam się jak
oparzona od Sasuke zachodząc z niego z przerażeniem i dezorientacją w oczach,
spojrzałam nieśmiało na Sasuke przepraszająco. To był wypadek. Nie chciałam
tego. Wcale. Nigdy. Kropka.
- Zostań… - Poprosił cicho i łagodnie
chcąc złapać mnie za rękę. Jednak ja zdążyłam już wstać i uciec z pokoju nie patrząc
na brata speszona zniknęłam w mgnieniu oka za drzwiami.
Usłyszałem tylko trzask drzwi jej pokoju.
Świetnie.
- Wspaniałe wyczucie czasu Idioto. –
Syknąłem zirytowany patrząc na blondyna, który rozsiada się wygodnie w fotelu i
złapał za talerz po mojej kolacji.
- Wybacz nie miałem pojęcia, że zastane
tu Mai i to jeszcze w twoim łóżku. – Zaśmiał się przejeżdżając palcem po
resztkach sosu z chińszczyzny, którą przyniosła jego siostra. Wziął umazany
palec do buzi, chwile go tam trzymając najwyraźniej coś sprawdzając w końcu
zamlaskał z niesmakiem. – Jadłeś to? A
ja się zastanawiałem, kto wywalił w końcu te gówno do śmieci i sprzątnął
garnek. – Powiedział rozbawiony a ja popatrzyłem na niego jeszcze bardziej
zirytowany.
- No to może naucz się pukać co? - Syknąłem wrogo. – Jadłem. Mai przyniosła mi
kolacje. – Wzruszyłem ramionami. Owszem smakowało dziwnie, ale nie marudziłem.
Mai namęczyła się by zrobić to dla mnie. Zrobiła to dla mnie… Może rzeczywiście
coś z tym było nie tak, to wcale nie podobne do niej.
- Mai – zaczął się śmiać w głos. – Mai
przyniosła ci kolacje. Ty się słyszysz? – Zapytał dusząc się ze śmiechu. –
Przyniosła ci coś co kazałem jej wyrzucić rano bo było nie świeże, a ona dała
to tobie. Musiałeś jej nieźle podpaść stary. – Stwierdził odkładając talerz. –
Mogę wiedzieć o czym tak sobie tu ćwierkaliście gołąbeczki? – Powiedział
poruszając w głupawy sposób brwiami.
- Rozmawiałem z Mai. – Odparłem sucho.
Nie podobało mi się, że nam przerwano. Miałem już plany co do końca tego
wieczoru.
- Rozmawiałeś. – Powtórzył rozbawiony. –
Mi wyglądało to na jednak coś innego. To mogę już do ciebie mówić bracie czy
jeszcze za wcześnie, Bracie co? – Zapytał rozpromieniony. Tylko on umiał mnie
zirytować tak szybko jak Mai. To chyba ich rodzinny talent.
- Po pierwsze, niby czemu miała by być
na mnie zła? Po drugie nie możesz, bo między nami nic nie ma i zapewne nie
będzie. Jakbyś zapomniał ona chodzi z Kibą, a ja mam swój honor. – Syknąłem.
Osobiście nie przytulałbym się do mnie na jej miejscu mając chłopaka, ale nie
będę narzekał. Dorosła jest. – No i co to za impreza, która była tak ważna, że
musiałeś tu wejść bez pukania i trzasnąć własną siostrę poduszką?
- Dużo mówisz jak na siebie Uchiha. –
Stwierdził rozbawiony a ja wywróciłem oczyma. – Są urodziny Hinaty. Nie
chciałem jej trafić tylko ciebie, byłeś w nią tak wpatrzony, że nie zauważyłbyś
jakbym ci stąd wszystko wyniósł, a to błąd. – Pogroził mi palcem z głupawym
uśmiechem. - Nie wiem dokładnie, czemu jest zła, ale mówiła, że byłeś na randce
z Ino i Sakurą. No i … - Przerwałem mu słysząc chyba głupotę roku.
- Na randce z Ino i Sakura? –
Popatrzyłem na niego jak na debila.
- To nie moje słowa a Mai. – Stwierdził
a ja nie potrafiłem pojąć co kierowało jego siostrą. – No i nie przerywaj mi,
bo teraz najważniejsze i najciekawsze wiadomości dnia. Mai nie chodzi już z
Kibą.