sobota, 22 lutego 2014

25. Alkohol

      Dziwne miejsce, dziwna kolacja, dziwni ludzie niewygodny, lecz piękny strój, fryzura, makijaż. Czułam się jak lalka w sklepie na niewłaściwej półce. Wielka sala z kryształowymi żyrandolami i kilkunastoma niskimi stolikami. Wielu wystrojonych ludzi. Sprawiali wrażenie nadmuchanych.
Siedziałam na miękkiej poduszce przy niskim stole w kwiecistym kimonie z pięknie upiętymi włosami uśmiechając się do dyplomatów siedzących obok. Ciężko było mi się skupić na rozmowie. Nudziłam się. Co jakiś czas wędrowałam wzrokiem do stolika, przy którym siedzieli moi kompani, ubrani w ciemnogranatowe yukaty, prezentowali się nie gorzej niż reszta mężczyzn na sali. Wolałabym siedzieć w tym momencie z nimi niż z Sasorim i jego młodszą siostrą.
- Powiedz mi twój kapitan i ten brunet są braćmi? – Zapytał ciszej przysuwając się do mnie bliżej.
- Tak, ale dlaczego o to pytasz? – Zapytałam sącząc mirin. Było tak nudno, że zaczęłam pić.
- Em… Tak po prostu. A ten jego brat to twój chłopak? – Dopytywał.
- Że co?! – Pisnęłam krztusząc się winem.
- Powiedziałem coś nie tak? Wydawało mi się, że wy… - Przerwałam mu ten niedorzeczny wywód.
- To źle ci się wydawało. Sasuke to bufonowaty idiota z przerośniętym ego, o wygórowanym mniemaniu o sobie i braku empatii. Współczuje dziewczynie, która mu się spodoba.
- Dlaczego tak mówisz? Jest bardzo przystojny i w ogóle. – Powiedział trochę zmieszany.
- E… aha… - Bąknęłam oniemiała. Czy syn daimyo był homoseksualistą?
- Eh … - Westchnął wpatrując się w Sasuke. Czułam się dziwnie. Jakbym się nie znała powiedziałabym, że to zazdrość, ale to pewnie przez alkohol. Czemu niby miałam być zazdrosna o Sasuke? Mnóstwo dziewczyn na niego leciało, po za tym to tylko kolega z drużyny. – Więc jesteś pewna, że woli kobiety? – Zapytał z rezygnacją w głosie.
- Nie wiem, nie rozmawiam z nim na takie tematy. – Stwierdziłam wzruszając ramionami znów sięgając po kieliszek.
- Nie pij tyle, upijesz się. – Uśmiechnął się do mnie nakładając sobie coś do jedzenia.
- Na pewno nie. Spokojnie. – Uśmiechnęłam się. Chciałam chodź na chwile zapomnieć o kłopotach i się dobrze bawić.
Gdy w końcu atmosfera się rozluźniła, a wszyscy goście byli już wstawieni, zemną na czele. Przysiadłam się wraz z Sasorim i Hotaru do brata i Uchiha. Rzucając się entuzjastycznie na szyję Naruto wywołałam lawinę śmiechu przy stoliku. Chyba troszkę za wiele wypiłam. Obraz zaczynał mi się rozmazywać, a chodzenie w zori sprawiało coraz większe problemy.
- Braciszku! Stęskniłam się za tobą. – Chichotałam porządnie wstawiona.
- Miło widzieć twój uśmiech siostrzyczko. Szkoda tylko, że jest powodowany alkoholem. – Zaśmiał się przytulając mnie do siebie swoimi silnymi ramionami.
- Nie prawda braciszku! To na twój widok!  – Zawołałam oburzona siadając na kolanach Naruto. Gdy tylko zauważyłam spojrzenie młodszego Uchihy na mnie wytknęłam do niego język. – Nie gap się na mnie idioto. – Powiedziałam przeciągając ostatnie słowo.
- Mai nie obrażaj go. - Poprosił Sasori siadając na wolnej poduszce obok Sasuke.
- Nie rozpychaj się tak braciszku. Ja chciałam tu usiąść.– Zawołała Hotaru wciskając się pomiędzy brata i Pana Ciemności. Zanim Sasuke zdążył zareagować blondynka wisiała mu na szyi zachwycona.
- Siostro proszę cię. Zachowuj się i puść pana Uchihe. - Powiedział zakłopotany rudowłosy.
- Zaraz się zaczną o ciebie bić. - Zaśmiałam się na widok zdenerwowanej miny Sasuke.
- Puść mnie. - Wysyczał dość nieprzyjemnym tonem głosu do Hotaru odsuwając ją od siebie. Złapał za butelkę i nalał sobie sake do kieliszka wypijając jego zawartość natychmiast. Pochyliłam się do przodu by być bliżej Sasoriego i zaczęłam szeptać mu do ucha. Nie umiałam wysiedzieć w jednym miejscu. Naszła mnie wielka ochota zdenerwowania Sasuke.
- Mówiłam ci, że to buc. Nikogo nie lubi prócz samego siebie. Uważa się za idealnego.
- Bo ma racje. – Powiedział przytłumionym głosem przelotnie spojrzawszy na niego.
- Chyba cie coś boli. - Oburzyłam się i zamiast wstać poleciałam prosto na kolana rudowłosego.
- Co ty wyprawiasz?- Zapytał zdziwiony obejmując mnie w tali bym nie poleciała na stół.
- Lecę na ciebie. - Powiedziałam rozbawiona sytuacją.
- To nie śmieszne. - Westchnął zażenowany. Co poradzę, że alkohol źle na mnie działa?
- Wybacz jej jest niewychowana i nie wiedziała jak ci powiedzieć, że się jej podobasz. - Powiedział Sasuke patrząc na mnie chłodnym spojrzeniem. Aż mnie ciarki przeszły.
- To nieprawda!- Zaczęłam protestować.
- No jasne. - Przewrócił oczyma.
- Zabije go. Zabije. - Syknęłam rwąc się w stronę młodszego Uchihy.
- Spokój. - Uderzył w stół i momentalnie przy stoliku zrobiło się cicho. Po za nim zresztą też. Parę osób zaczęło szeptać zastanawiając się, co się dzieje. Zwróciliśmy na siebie uwagę zbyt dużej ilości ludzi na sali. Itachi wziął głęboki oddech uspakajając się i przywracając swej twarzy tak mi znajomy stoicki spokój. - Mai zachowuj się, a ty Sasuke jej nie prowokuj. Czy ja zawsze muszę was niańczyć?- Zapytał szorstko patrząc na nas jak ojciec na swoje dzieci, gdy coś nabroją.
- Przepraszam. - Pisnęłam zawstydzona spuszczając wzrok i siadając na tyłku przy stole.
- Chyba ją niańczyć. To ona zawsze coś robi nieproszona i wychodzi z tego syf. – Stwierdził łapiąc za butelkę. - Skoro wam przeszkadza moja obecność to sobie pójdę. - Oznajmił wstając i znikając gdzieś pomiędzy ludźmi. Naprawdę aż tak go uraziła uwaga Itachiego? A może chodziło o coś innego. Zresztą nie ważne, gdy sobie poszedł atmosfera się oczyściła i wszyscy zaczęliśmy między sobą rozmawiać. Było bardzo miło dopóki nie zaczęłam ziewać i nie wpadłam na wspaniały pomysł powrotu do swojego pokoju i teraz wracałam długim korytarzem do komnaty. Po drodze zdjęłam zori i niosłam je w ręku. Były bardzo nie wygodne a w tym stanie tak stanowczo łatwiej się szło. Co jakiś czas mijałam to grupkę ludzi wracających do domów czy pokoi, w których zatrzymali się na noc, to obściskujące się pary. W końcu dotarło do mnie, że krążę bez celu i to chyba nawet w kółko. Przystanęłam na chwilę przy rozwidleniu korytarzy by dobrze się mu przyjrzeć zastanawiając się czy powinnam wejść wyżej czy może jednak zejść i w końcu zbiegłam po schodach w dół gdyż zdawało mi się, że w tamtą stronę będzie mój pokój. Zbiegając uderzyłam w coś i z wielkim hukiem spadłam ze schodów, na szczęście zostało tylko kilka stopni a coś zamortyzowało upadek i nie było to tak groźne jak mogłoby być.
- Kurwa uważaj jak leziesz. - Do moich uszu dobiegł tak znajomy mi głos, że bałam się otworzyć oczy by sprawdzić, na czym siedzę. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam najpierw jedno oko a potem drugie ostrożnie rozejrzałam się po bezowym półpiętrze, ale nigdzie nie widziałam Sasuke. - Siedzisz na mnie kretynko! -  Warknął z trudem. Wylądowałam tyłkiem na jego splocie słonecznym. Trudno mu było oddychać zapewne. Cóż za niefart.
- Przepraszam. - Przestraszona zsunęłam się z niego siadając na podłodze. Nie miałam siły się podnieść.
- Następnym razem patrz przed siebie jak chodzisz. - Stwierdził przyciągając mnie do siebie bliżej ręka obejmując mnie w pasie. Podniósł się leniwie do siadu.
- Co ty robisz? - Zapytałam chcąc odczepić jego ręce od siebie.
- Sprawdzam czy jesteś cala, a co nie mogę? - Zapytał przysuwając swoja twarz do mojej i spoglądając mi w oczy dodał. - A może mam zawołać Sarniego? On na pewno z miłą chęcią ci pomoże.
- Nie. Odsuń się. Umiem sobie radzić sama. - Warknęłam niezadowolona z jego pretensjonalnego tonu głosu.
- Och proszę. Nowość. - Zakpił. - Świetnie też ci wychodzi mizdrzenie się do Sarniego.
- Co? Jesteś nienormalny? Rozmawiałam z nim tylko. - Zaczęłam się tłumaczyć patrząc w jego ciemne tęczówki. Były strasznie hipnotyzujące. Właściwie to, dlaczego ja mu się tłumaczyłam?
- Widziałem. - Prychnął widocznie niezadowolony. Widziałam w jego oczach złość. - Nie okłamuj mnie. - Nakazał a jego spojrzenie stało się jeszcze bardziej oschle i trudne do wytrzymania. W końcu odwróciłam wzrok spuszczając głowę pokornie.
- Nie kłamie. – Wybąkałam jak mała dziewczynka.
- Od kiedy takie coś nazywasz normalna rozmowa?- Zapytał pochylając się nad moim uchem. Jego głos stal się niższy bardziej przyjemny dla ucha. Niemal mruczał, a jego oddech przyjemnie łaskotał mój kark. Czułam wyraźnie jego cynamonowo miodowy zapach. Ta sytuacja wywołała we mnie ogromną krępacje a jego bliskość sprawiła, że serce zaczęło mi szybciej bić.
- Przestań wcale z nim tak nie rozmawiałam. - Bąknęłam speszona.
- Kłamiesz. - Czułam jak jego wargi ocierają się delikatnie o mój kark, gdy mówił. Przełknęłam głośno silne. Nie rozumiałam, co się zemną działo.
- Nie. On leci na ciebie, a nie na mnie. Myślisz że, dlaczego tak cię bronił i ciągle na ciebie się gapił? – Wypaliłam zakładając ręce na piersi z obrażoną miną.
- Co?- Zapytał oniemiały prostując się i patrząc na mnie uważnie. Nie wierzył mi.
- To. Nie patrz tak na mnie debilu. Nie kłamie. - Syknęłam sfrustrowana. A on uśmiechnął się zadziornie wpatrując się we mnie jeszcze bardziej, dziwnie, inaczej.
- Ślicznie się rumienisz. Aż tak na ciebie działam Panno " Nie polecę na ciebie nigdy"?
- Powaliło cię. Ty weź już nie pij to ci szkodzi poważnie na mózg. Jestem czerwona od alkoholu. – Protestowałam.
- Jak chcesz mała kłamczucho. Wstawaj zaprowadzę cię do pokoju, bo sama nie trafisz. - Powiedział wstając i ciągnąc mnie za sobą bez pozwolenia do góry.
- Przestań! Nie jestem dzieckiem! Nie psuje wszystkiego. Daj mi spokój! - Wybuchnęłam rozpłakując się i uciekając w dół po schodach zostawiając za sobą zszokowanego Uchihe.

- Przestań beczeć. - Usłyszałam nad sobą. Podniosłam zapłakane oczy na Sasuke. Patrzyłam na niego z wyrzutem. Nie byłam pewna do końca, dlaczego płaczę, ale to na pewno jego wina.
- Daj mi spokój. Idź sobie. - Mówiłam pomiędzy szlochami. Nie mogłam się uspokoić. Najprawdopodobniej wszystkie skumulowane emocje wychodziły zemnie w tym momencie.
- Nie pójdę. - Westchnął mówiąc dużo łagodniej. Przysiadł się obok mnie na podłodze w korytarzu i opierając się o ścianę przygarnął mnie do siebie sadzając sobie moją osobę na kolanach bokiem i przytulając. - Nie płacz. – Poprosił.
- Puść mnie. - Burczałam płacząc w jego ramie wtulając się w niego. Wcale nie chciałam by puszczał. Tak było mi dobrze.
- Mhm. - Uśmiechnął się do siebie widząc, że moje czyny przeczą słowu. - Powiesz mi, dlaczego plączesz?
- Nie wiem. Płaczę. - Wzruszyłam ramionami zaciskając mocniej oczy wtulając się w niego bardziej. Nie chciałam o tym rozmawiać. To było zbyt trudne.
- Spokojnie. - Mówił tak ciepłym i miłym głosem, że miałam wrażenie, że to nie on. – Nie będę cię do niczego zmuszał. Po prostu podobno jak coś się z siebie wyrzuci to wtedy jest człowiekowi lepiej.
- A ty się żalisz ludziom? - Zapytałam trochę zdziwiona podnosząc wzrok i patrząc w jego ciemne oczy. Nauczyłam się, że tylko one pokazują jego prawdziwe emocje.
- Czasem. - Odparł uśmiechając się do mnie pocieszająco jakby wspominając coś.
- Komu niby? – Dopytywałam ocierając łzy wierzchem dłoni.
- Itachiemu, czasem Naruto.
- I z czego im się żalisz? - Drążyłam temat. Chyba pierwszy raz z nim normalnie rozmawiałam. Bez kłótni, wyzwisk i darcia się na siebie nawzajem.
- Z tego jak bardzo mnie denerwujesz czasami. Wiesz, zadajesz mnóstwo meczących pytań. - Zaśmiał się.
- Przepraszam... - Zrobiło mi się głupio.
- Żartowałem. Wiem mam zjebane poczucie humoru. Nie smuć się proszę. - Mówił głaszcząc delikatnie moje plecy dłonią. - Wiec, czemu plączesz?
- Bo… - Zapowietrzyłam się.  Może to przez nadmierną ilość alkoholu w mojej krwi, ale czułam, że mogę mu powiedzieć wszystko, zaufać. – Mam już dosyć… Chciałam się upić i zapomnieć, pobawić, ale to ciągle mnie męczy. – Powiedziałam pociągając nosem.
- Rozumiem...- Zaczął.
- Nic nie rozumiesz! - Podniosłam głos po chwili spuszczając głowę i niemal szeptem kontynuowałam. - Nie wiesz jak to jest budzić się nocą i rozglądać po pokoju z przerażeniem szukając tego... Tego... – Zaczęłam znowu płakać. - Te chwile ciągle wracają.
- Nie płacz. - Wyszeptał przytulając mnie do siebie swoimi silnymi ramionami a ja poczułam się bezpieczna. - Zabiłem go pamiętasz? I każdego innego, który tam był. Już cię nie skrzywdzą. Nikt nie skrzywdzi. Obiecuje.
- Boję się Sasuke... ja... Ja chyba nie nadaje się na kunoichi. -Wybąkałam. Przez alkohol ogarnęła mnie nadmierna szczerość i potrzeba bliskości. Wtuliłam się w Uchihe uspokajając się. Jemu o dziwo nie przeszkadzało to, że zrobiłam sobie z niego poduszkę.
- Nie mów tak. Jesteś silna, bystra i mądra. Zwinna i odważna. Po prostu rzucili cię od razu na głęboką wodę.
- Ja nie umiem pływać... - Wypaliłam chodź Sasuke użył przenośni.
- Nauczę cię jak wrócimy hm?- Zapytał głaszcząc mnie po plecach delikatnie dodając otuchy.
- Pójdę już spać. - Powiedziałam czując się dziwnie.
- Odprowadzę cię. - Stwierdził puszczając mnie jakby od niechcenia, wstał i podał mi rękę.
- Dziękuje. Nie musisz. Możesz iść się dalej bawić jakoś sobie poradzę. - Uśmiechnęłam się uroczo.
- Mówisz jakbyś mnie nie znała. Nie lubię tłoku. Wracałem do pokoju, gdy ktoś na mnie wpadł. – Uśmiechnął się.
- Skoro tak mówisz. - Powiedziałam radośnie. Tak naprawdę bałam się sama wracać. Już wystarczająco długo błąkałam się po tym domu w poszukiwaniu pokoju. Gdybyśmy się zgubili zwaliłabym całą winę na Sasuke przynajmniej. Sama sobie się dziwię, ale podobały mi się chwile spędzone z Sasuke sam na sam. Nie miałam pojęcia, że potrafi być taki miły i okazać zrozumienie. To pewnie przez ten alkohol. Zachichotałam rozmyślając.
- Co cie tak bawi?- Zapytał otwierając drzwi mojego pokoju. Sama nie dałabym rady trafić kluczem do zamka, ba nawet nie zauważyłam, kiedy zabrał mi klucz.
- Ty. - Powiedziałam zgodnie z prawdą przypatrując mu się uważnie, wyglądał jakoś inaczej. Nagle nie widziałam w nim wroga, rywala. Kolesia, na którego widok miałam ochotę wrzeszczeć. Właściwie to najchętniej bym go teraz… przytuliła.
- Ja? A to, czemu? – Zapytał. I chwała mu za to. Odciągnął mój mózg od tak głupich pomysłów.
- Dziwnie się zachowujesz. Nie powinieneś tyle pić. - Powiedziałam rozbawiona wchodząc do pokoju i łapiąc za klamkę by zamknąć drzwi przed nosem Sasuke jednak on je zablokował stopą nie pozwalając mi na to. – Ej! – Jęknęłam chichocząc.
- Jestem bardziej trzeźwy niż ci się wydaje Słońce. - Powiedział cmokając mnie w usta. - Spij dobrze. - Wyszeptał zamykając moje drzwi i wracając do siebie zostawiając mnie oszołomiona w pokoju.
- C-czy on... ja... Ja zwariowałam?- Wybąkałam pod nosem kręcąc głową z niedowierzaniem.

     Przebudziłem się, zdawało mi się, że ktoś pukał do moich drzwi. Spojrzałem trochę rozleniwiony na zegarek. Była trzecia w nocy. Kto o tej porze i czego mógł chcieć od mojej osoby? Westchnąłem siadając na brzegu tego wielkim łóżka. Pukanie było tak ciche i delikatne, że gdyby nie mój lekki sen pewnie bym się nie obudził nigdy. W końcu wstałem przeciągając się i przeczesując dłońmi włosy podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Ku mojemu zdziwieniu w progu stanęła Mai. Była w samej bieliźnie. Nie potrafiłem odkleić od niej wzroku i nadal oszołomiony widokiem powiodłem spojrzeniem za nią. Nawet nie wiem, kiedy aktywowało się moje Kekkei Genkai śledząc i rejestrując jej każdy ruch. Dlaczego tu przyszła? Położyła się na moim łóżku tonąc w pościeli. Nawet się na mnie nie spojrzała, co dziwniejsze nie odezwała się słowem.
- Mai? – Zapytałem zamykając z powrotem drzwi do pokoju. Nie usłyszawszy żadnej odpowiedzi podszedłem do łóżka. Nie wiedziałem jak się zachować. Nie chciałem jej zdenerwować ani wystraszyć. Nigdy wcześniej żadna kobieta nie leżała w mojej pościeli i to półnaga. – Mai coś się stało? – Znów zapytałem siadając na brzegu łóżka. Przyglądałem się jej uważnie. Podziwiałem jej piękne ciało. Wydawała się taka krucha i bezbronna leżąc tam, można było zapomnieć, jaka była czasem hałaśliwa i nieznośna. Po za tym nadal miała na sobie te żelastwo, które nie pozwalało jej normalnie funkcjonować. Jak bym mógł to bym po wskrzeszał tych wszystkich skurwieli i znów pozabijał tym razem dręcząc ich jak jakiś psychopata. Bałem się, że nigdy o tym nie zapomni i nie będzie już się tak uśmiechała jak zawsze ciesząc się najdrobniejszą przyjemnością. Uwielbiałem przyglądać się jej. Było w niej tyle radości, w tak łatwy i prosty sposób okazywała emocje. Można było z niej czytać jak z książki. Książki w bardzo ładnej okładce. A teraz?  Zamknęła się w sobie i dusiła coś skrycie. Płakała, co chwila, wydawałoby się, że bez powodu. Była roztrzęsiona i rozdrażniona bardziej niż zwykle.
- Usnąłeś? – Zapytała cicho i niepewnie wpatrując się we mnie. Rozmyślając jak jakiś zakochany szczeniak nawet nie zauważyłem jak się podniosła i usiadła tuż przed mną.
- Nie. Przepraszam zamyśliłem się. – Powiedziałem spokojnie marszcząc nos gdyż dobiegł mnie nieprzyjemny zapach alkoholu bijący od kunoichi. Piła?
- O czym tak myślałeś? – Pytała wiercąc się, siedząc na stopach.
- Dlaczego tu przyszłaś? – Zapytałem nie chcąc zagłębiać się w kłopotliwy dla mnie temat.
- Przestraszyłam się potwora z szafy? – Zachichotała. Kłamała wiedziałem to doskonale.
- Dlaczego nie poszłaś do Naruto? – Dopytywałem chcąc zebrać jak najwięcej informacji.
- A może u niego byłam? – Zaśmiała się kładąc się znów na pościeli wetknęła nos w poduszkę oddychając głęboko i patrząc na mnie tymi swoimi wielkimi zielonymi oczyma. Drażniła się zemną? – Masz czerwone oczy.– Zauważyła mówiąc dziecinnym głosem. Do czego miała dążyć ta rozmowa? – A ta pościel pachnie tobą.
- Piłaś? – Zapytałem a ona zaczęła chichotać przewracając się kilka razy na łóżku tak, że wylądowała z głową na moich kolanach.
- Bingo. – Uśmiechnęła się bardzo szeroko wpatrując się z dołu w moją twarz. Nadal miała upięte włosy a jej oczy szkliły się w blasku księżyca. – Wygrał Pan. Tylko, co byś chciał? – Śmiała się próbując udawać zamyślenie. Była zbyt pijana bardziej, niż gdy ją odstawiałem do pokoju.
- Chciałbym byś powiedziała mi, dlaczego piłaś. – Popatrzyłem na nią surowo by do niej dotarło, że sobie nie żartuje a to nie czas na śmiechy.
- Nie rób takiej miny, bo ci tak zostanie i co wtedy? – Roześmiała się machając nogami w powietrzu jak mała dziewczynka. Mogłaby przestać. I tak trudno mi było się skupić na czymkolwiek.
- Wtedy będziesz wiedziała, że to przez ciebie i zeżrą cie wyrzuty sumienia.
- O nie prędzej zje mnie ten potwór w szafie. – Powiedziała robiąc minę niewinnej pięciolatki. Rzuciła mi się na szyje przewracając nas na łóżko. – Obronisz mnie przednim? – Zapytała leżąc na mnie i wlepiając we mnie te swoje oczy. O Kami zabierz ją od mnie. Westchnąłem ciężko łapiąc ją w tali i przewracając się z nią na łóżku tak, że to teraz ja wisiałem nad nią. Dawało mi to w jakimś stopniu wrażenie kontroli nad sytuacją, ale wcale tak nie było.
- Obronię, ale pod jednym warunkiem. – Powiedziałem. Musiałem z niej wyciągnąć powód stanu, do jakiego się doprowadziła.
- No dobra, ale jakim? – Zapytała zaciekawiona oplatając ręce wokół mojego karku. Zgłupiała?
- Powiedz mi, dlaczego piłaś w pokoju i dlaczego przyszłaś do mnie.
- Przynudzasz Uchiha. – Stwierdziła a ja skarciłem ją surowym spojrzeniem. – Miałam koszmar.
- To nie jest powód do picia. – Zauważyłem.
- Wiem... - Burknęła spuszczając wzrok jak dziecko, które przed chwila coś nabroiło i boi się kary.
- Dlaczego tu przyszłaś? - Dopytywałem.
- Bo... - Zastanowiła się chwilę. - Bałam się zostać tam sama... - Przyznała w końcu.
- Dlaczego nie poszłaś do brata?
- A ty próbowałeś go kiedyś obudzić?- Wypaliła ze śmiechem puszczając mój kark.
- Racja. I tylko, dlatego tu przyszłaś?
-  A co zawiodłam cię?- Zapytała szczerząc się do mnie. Najwidoczniej nawet po pijaku lubiła mnie irytować. Miała racje. Wolałbym być pierwszą osobą, do której chciałaby przyjść.
- Tak. - Powiedziałem zgodnie z prawdą po chwili namysłu. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.
- Masz śliczne oczy wiesz?- Wypaliła szczerząc się do mnie. Oniemiałem. Nie miałem pojęcia, o co jej chodzi. Nabijała się zemnie czy przez alkohol była nadmiernie szczera?
- Przyszłam, bo chciałam. - Stwierdziła po chwili patrząc na mnie uważnie, jakby czekała na moją reakcje.- Nie wiedziałam, co robić i się napiłam... Myślałam, że to pomoże mi zasnąć. - Westchnęła a ja milczałem pozwalając jej mówić, dalej nad nią wisząc. - Nie pomogło, jest gorzej... I pomyślałam... O tobie. – Przyznała z trudem. - Gdy tam siedzieliśmy i mnie przytuliłeś przestałam się martwić na chwilę... - Wyznała a ja nie mogłem uwięzić w to, co słyszę. Przyszła do mnie szukać pomocy? Bliskości? Zrozumienia? Byłem jedyna osobą, która widziała, co jej zrobili. Uratowałem ją i pomogłem. Czy tylko, dlatego tu przyszła? - Mogę z tobą spać?- Usłyszałem nieśmiałe pytanie. Zamrugałem oczyma ze zdziwienia. Mai wtuliła się we mnie jak dziecko. - Przytul mnie. - Usłyszałem przy uchu jej smutny i cichy głos. Niepotrafień jej odmówić. Objąłem ją delikatnie siadając z nią na łóżku wygodnie. Oparłem się o zagłówek a ona siedziała mi na udach okrakiem przyklejona do mnie. Schowałem twarz w jej włosy napawając się jej pięknym zapachem i bliskością. Wydawało mi się, że śnię.
- Co tylko chcesz Mai. - Odpowiedziałem ulegle. Wątpię czy ktokolwiek potrafiłby jej odmówić na moim miejscu.
- Przepraszam za kłopot. - Wymruczała. Czułem, że się rozluźniła. Naprawdę pomagała jej moja bliskość. Uśmiechnąłem się do siebie nie ukrywając zadowolenia z tego faktu.
- Nie przepraszaj. - Powiedziałem wyciągając delikatnie i sprawnie dwie długie spinki z jej włosów, które upinali je w kok rozpuszczając jej długie czarne włosy. - Tak ci ładniej. - Stwierdziłem przeczesując jej włosy delikatnie palcami, na co podniosła głowę z mojego torsu by popatrzeć mi w oczy. W jej spojrzeniu widziałem radość wymieszana ze zdumieniem i wahanie.
- Nie ładnie jest kraść ludziom buziaki. - Stwierdziła całując mnie w usta ku mojemu zaskoczeniu. Widząc jej zadowoloną minę nie potrafiłem się oprzeć i znów złączyłem nasze wargi. W końcu zaczęliśmy się całować.
Wiedziałem, że jest pijana i prosiłem bogów by rano tego nie pamiętała. Czułem, że mogłoby to obrócić się przeciw mnie, ale nie umiałem jej od siebie odsunąć. Przejechałem dłońmi po jej udach powoli, nie spieszyło mi się nigdzie. W końcu dotarłem nimi na jej pośladki i przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie nie przerywając pocałunków, które z każdą chwilą stawały się odważniejsze. Odsunęliśmy się od siebie na chwile by zaczerpnąć powietrza i wtedy dotarło do mojego mózgu, że powinienem to przerwać, bo później mogło być już za późno. Cmoknąłem ją w czoło zakładając jej kosmyk włosów za ucho. – Idziemy spać. – Zarządziłem niechętnie.
- Czemu? Nie podobało ci się? – Zapytała z niewinną miną. Ona naprawdę nie widziała w tym nic złego?
- Bardzo mi się podobało Słońce, ale rano mnie zabijesz. – Uśmiechnąłem się nie chcąc nawet myśleć jak mi się dostanie, gdy się obudzi w moim pokoju.
- Nie umiałabym cię zabić. – Powiedziała cmokając mnie w polik i gramoląc się pod kołdrę okryła nas oboje.
- Nie będę z tobą spał Mai. – Nie wypadało, prawda? Ona miała chłopaka, a ja nie chciałem wysłuchiwać rano kazań, czy uszczypliwych uwag reszty drużyny. – Położę się na kanapie. – Oznajmiłem chcąc się odkryć.
- Nie e. – Powiedziała stanowczo obejmując mnie w pasie i trzymając z całych sił byle bym nie wyszedł. Ile bym dał, aby kleiła się tak do mnie na trzeźwo. Westchnąłem ciężko cmokając ją w głowę.
- Zgoda. – Uległem, bo czy miałem inne wyjście? Nie chciałem jej smucić, a i chciałem w końcu iść spać.

20 komentarzy:

  1. No dobra co mam napisać. Jeju po pierwsze raaaj, jestem taka szczęśliwa od czasu do czasu wpadałam tu i sprawdzałam, czy coś napisałaś :D Weszłam na mojego bloga i zobaczyłam twój wpis o powrocie <3 Teraz co do rozdziału bardzo mi się podobał chociaż nie przepadam za Sasuke. W każdym razie jestem zachwycona mimo małych błędów, ale ojejeju nie mogę tak się cieszę, że jesteś :D Czekam na następny rozdział mam nadzieję, że niedługo dodasz.
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra kij z tym że mam nauki wohoho i jeszcze trochę ale trzeba skomentować rozdział prawda :D wybacz za brak przy wcześniejszym ale no cóż nie zdążyłam.
    Co do rozdziału czytałam go z głupkowatym uśmieszkiem od samego początku przeczuwając co będzie potem buahahaha :D
    Sasuś jaki opiekuńczy się zrobił ooo... so cute :D Tak on ma zdecydowanie baaardzo zaniedbane poczucie humoru, Itacki ( :D ) weź popracuj nad bratem a nie siedzisz na jakimś słupie w nagłówku.
    Dobra zmykam w końcu wsparcie na fizykę samo się nie napisze.
    Pozdrawiam, życzę duuuużo weny i niecierpliwie czekam na next'a :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka bardzo fajna. Fajnie poznać uczucia Sasuke, ale mógłby jej o nich powiedzieć. Może zostawiłaby Kibę, który moim zdaniem do niej nie pasuje... Rozwaliło mnie to, że zarówno Sasori jak i jego siotra lecieli na młodszego Uchihę.
    Na koniec takie małe pytanko: Dlaczego rozdział 20 nie działa?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za Miłe słowa :D :D
    co do rozdziału 20 to się pewnie popsuł jak grzebałam przy odnośnikach, zaraz naprawię : ) Przepraszam za utrudnienia a rozdział kolejny hm... najprawdopodobniej nie będzie go w tą niedziele bo mam trochę nauki ale zobaczymy :D
    Jagoda ! Mam nadzieje że sprawdzian z Fizyki poszedł dobrze xD Nie chce mieć go na sumieniu xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ograniczę się dziś do długiego i radosnego Awwwwwwwwwwwwwwwww *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Yay!!! Rozdzial :D Nawet nie wiesz jak sie zdziwilam, wchodze sobie na twojego bloga i odrazu na rozdzialy, z taka tycia nadzieja ze jakis nowy sie pojawil a tu... Niespodzianka dwa nowe rozdzialy :D Uwielbiam twojego bloga, mam nadzieje ze nowy rozdzial jest juz w drodze chociaz wiem jak trudno jest napisac kolejny rozdzial, zwalszcza po przerwie, dlatego zycze Ci duuuzo weny i pozdrawiam :D
    PS: przepraszam za brak polskich znakow

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej nominuję Cię do Liebster Award :D
    Szczegóły u mnie http://last-hope-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoje zgłoszenie zostało zrealizowane, a blog dodany do spisu :)
    Zapraszam do zgłaszania nowych rozdziałów.

    Pozdrawiam i zapraszam

    spis-mangomanii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Super piszesz czekam na next rozdział : D

    OdpowiedzUsuń
  10. Będzie następny rozdział? Bardzo spodobała mi się ta historia i chciałabym wiedzieć, co będzie dalej... :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Heyo ja tak tu przelotem i podrzucam pytanie: Kiedy rozdział ??? :D
    Proszę tylko o odwiedź czy pojawi się gdzieś w najbliższym czasie albo czy nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy nowy rozdział?? Uwielbiam tą historię *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział miał być co tydzień w niedzielę....Nie dodałaś nowego rozdziału od 2 miesięcy :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej co jest? Czemu nic nie dodajesz? Czekamy i czekamy, nic nie piszesz i nie dzwonisz xD Mam nadzieję, że nie zostawisz bloga znowu :) W każdym razie, odezwij się :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Tęsknię tak bardzo za każdym wyrazem w tym opowiadaniu, że to aż boli.

    OdpowiedzUsuń
  16. Napisz więcej, proszę! Uwielbiam tę historię i niecierpliwię czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Chciałam tylko napisać, że w sumie skończyłam rozdział, ale nie chce go publikować bo muszę go dopracować. Piszę byście wiedzieli, że żyje i się nie zniechęcali. Na nowy rozdział zapraszam w środę wieczorem : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie! Najlepsza wiadomość od dłuższego czasu! :)

      Usuń
  18. Czemu mi to robisz ? Nie mogę przestać myśleć o tym opowiadaniu, sprawdzam co 5 min czy jest nowy rozdział i przeczytałam od nowa wszystkie rozdziały 5 razy. Jak długo mam jeszcze cierpieć ?

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepraszam ! :C Rozdział skończyłam jeszcze go poprawie i dziś wstawiam : ) Dajcie mi jeszcze trochę czasu ! Proszę

    OdpowiedzUsuń

>