poniedziałek, 6 czerwca 2011

2. Sensei!

Nagle rozległo się hałaśliwe brzęczenie, to był budzik. Jak zawsze w złym momencie. Miałam taki piękny sen. Jak mi się nie chce wstawać...
W końcu zwlekłam się z łóżka, wykonałam poranną toaletę, ubrałam się. Niby nic specjalnego, rutyna, ale ten dzień miał być inny. Miał być początkiem czegoś nowego. Dostałam od losu prezent. Czyste karty życia, które mogłam zapisać po swojemu. Zacząć od początku, być kimkolwiek. Kimkolwiek tylko chciałam. Nikt mnie nie znał, ja nie znałam nikogo. Tak było lepiej, ludzie sprawiają tylko ból i problemy… Rozmyślałam przeciągając się patrząc przez okno na ludzi przemierzających uliczki wioski. Pogoda była piękna, a chodź było tak wcześnie. Sklepiki były po otwierane a na ulicach ustawiały się kolejki kupujących.
W końcu ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam, a na korytarzu stała rozpromieniona Tsunade. - Gotowa? Choć pójdziemy coś zjeść i Ci wszystko wytłumaczę. – Nie czekając wyszłyśmy z budynku i przeszłyśmy kawałek do jakiejś malej restauracji. Na szyldzie nad drzwiami widniał napis ''Ichiraku no Ramen''.
- Jak czytałaś, każdy początkujący shinobi ma senseia, który go wszystkiego uczy. Na miejscu poznasz swojego.
- To znaczy, że zostanę ninja?         
- Tak, ale to ciężka praca, a nie zabawa. Masz się przyłożyć. Liczę na ciebie.
- Jasne, zostanę najlepsza kunoichi w historii.
- He, he trzymam cię za słowo Mai.
Weszłyśmy do małego pomieszczenia. Za ladą stał starszy siwowłosy pan przy wielkim metalowym garze ładnie pachnącej potrawy.
- Witajcie. Co podąć?
- Dwie porcje ramen proszę Teuchi. Poczekamy tu na nich, spóźniają się. Jak zwykle. – Westchnęła.
Usiadłam na stołku przed miskom z zupą i spróbowałam.
- M mm, ale to smaczne.
- No to macie coś wspólnego. To jest Ramen. Jak będziesz się chciała podlizać swojemu senseiowi. Zaproś go na ramen. Tylko uważaj on nie ma spustu.
- Co?
- Zaraz zrozumiesz.
Jak na zawołanie do Ichiraku weszło dwóch przystojnych chłopaków, na oko w moim wieku. Kłócili się o coś.
- O Tsunade. Przyszłaś na ramen? – Zapytał blondwłosy chłopak.
Nagle zauważyłam, że Tsunade poczerwieniała ze złości. Wyglądała tak jakby chciała ich roznieść. - Co ja tu robię!? Czekam na was, idioci!!! – Krzyknęła uderzając pięścią w stół, aż miska się zatrząsnęła i rozlało się trochę zupy.
- O cholera! Sasuke, miąłem jej oddać kasę za ramen. - Wypalił do ciemnowłosego kolegi. - Masz coś pożyczyć kasy? Zapomniałem, przepraszam.
- Przestań Idioto. Mięliśmy tu przyjść pół godziny temu, bo mają dla nas zadanie.
- O zadanie! W końcu jakąś misja. – Niemal skakał z radości.
- Cicho bądź Naruto. Przepraszamy Hokage-sama mam nadzieje, że nam wybaczysz te wpadkę. Uspokój się proszę. – Powiedział czarnowłosy chłopak oficjalnym tonem jakby bez uczuć.
- Ta babciu. Spokojnie, bo ci żyłka pęknie jeszcze.
Tsunade podszeptywała ''Wdech, wydech, tylko spokojnie…'' Nie wiedziałam, co się dzieje, jeden z nich miął mnie czegoś nauczyć. Na pierwszy rzut oka to para głąbów. Przyglądałam się im uważnie. Pomimo swojego głupiego zachowania ten blondyn miał coś w sobie.
- Nie mam na was siły, ale powierzam wam bardzo odpowiedzialne i ważne zadanie. - Na twarzach chłopców pojawił się uśmiech satysfakcji. - Zostaniecie senseiami tej o to tu dziewczyny. - Mówiąc to pokazała na mnie, gdy akurat połykałam makaron. Prawie się udławiłam.
- Co oni obaj? Jeden głupek to za mało!?
- Co? Dziewczyna? Kto to w ogóle jest?! – Zawołaliśmy z blondynem niemal jednocześnie oburzeni, a kruczowłosy chłopak stał z kamienną twarzą lustrując mnie uważnie chłodnym spojrzeniem.
- Tak postanowiłam Ja i rada. Nie ma wykrętów. Nauczycie ją wszystkiego, od podstaw. Zrozumiano? A ty dziecko nie martw się. Oni tylko tak wyglądają. To naprawdę świetni shinobi. – Uspokajała mnie.
- Zrozumiano! – Przytaknęli.
- Może i świetni shinobi, ale czy potrafią czegoś nauczyć... - Wybąkałam pod nosem.
Tsunade się roześmiała. A oni zrobili urażone miny. Fajnie się zaczęło. Już sobie nagrabiłam. Ugryzłam się w język i nie powiedziałam nic więcej.
- Dobrze zostawiam was. Zajmijcie się nią. Będę was sprawdzać. Nie nawalcie.
- Jasne. – Powiedział blondyn
- Zobaczymy. - Powiedział szatyn.
Tsunade zniknęła. Oni popatrzyli na mnie, wymienili spojrzenia.
- To, co ramen? - Powiedział blondyn do kolegi obok.
- Ramen. – Odparł dość mało entuzjastycznie drugi siadając obok mnie.
Trochę zjedli, trochę. Po jakimś czasie podziękowali i zapłacili, wstali i wyszli. Po chwili ten głośniejszy cofnął się.
- No, chodź. Na co czekasz? Do roboty mała. - Powiedział to z uśmiechem, ale i tak byłam przerażona.
Szli przez miasto nie interesując się zbytnio mną. Od czasu, do czasu zerkali za siebie by upewnić się czy aby na pewno idę za nimi i się im nie dziwię, miałam ochotę stamtąd zwiać. Dotarliśmy na polanę. Puste pole otoczone rzadkim lasem. Mocno wysłużone.
- No to powiedz, co umiesz. Co wiesz i kim jesteś. Ile masz lat i takie tam. - Powiedział szatyn mało przyjemnym tonem.
- Nie strasz jej głupku. Może to my zaczniemy? - Odparł blondyn.
- Nie boje się was. Mogę mówić pierwsza. – Wywróciłam oczyma.
- No proszę, odważna. – Powiedział z uśmiechem niższy z nich.
- Raczej ma niewyparzony język. Będzie wesoło, che. - Powiedział kruczowłosy.
- A wiec jestem Mai, mam siedemnaście lat. Nie mam pojęcia jak tu trafiłam. Wczoraj znalazłam się na podłodze w świątyni gdzieś nieopodal wioski. Znalazła mnie Tsunade - sama. Wiem tyle, co zdążyłam przeczytać wczoraj z jednej książki o historii shinobi, którą dostałam od Hokage. A co umiem? Jeśli chodzi o bycie kunoichi to konkretnie, nic nie umiem. To chyba na tyle. Więcej nie musicie wiedzieć i to niebyła miła uwaga kolego! - Spiorunowałam szatyna wzrokiem. On był jakiś dziwny, jego spojrzenie było takie zimnie i puste, aż ciarki przechodzą. Szybko odwróciłam wzrok. Spojrzałam na blondyna.
- Jestem Uzumaki Naruto, mieszkaniec Konohy. Jestem geninem i uwielbiam jeść ramen. Sasuke to mój najlepszy przyjaciel. Jestem na ogół wesołym człowiekiem. To na razie wystarczy. - Skończył. – Sasuke, twoja kolej. – Poganiał go.
- Ta. Uchiha Sasuke. Jestem geninem wioski liścia.
- To żeś się rozgadał chłopie. -Powiedział rozbawiony Naruto.
- Mamy ją uczyć a nie opowiadać ckliwe historyjki. – Odparł dość niemiło Sasuke.
- Ach przynudzasz stary. – Machnął na niego ręką.
- Zaraz, zaraz. Jesteście geninami? I macie mnie uczyć? To jakiś żart, tak?
- Dobrze, wiec skoro nic nie umiesz zaczniemy od podstaw. To dla ciebie. - Powiedział jak by nie słyszał mojej wcześniejszej wypowiedzi. Podał mi małą torbę z kunaiami, shurikenami itp. sprzętem. - To podstawowe zaopatrzenie shinobi. Masz to nosić przy sobie zawsze. – Dodał tym samym obojętnym tonem.
- Dobra teraz nauczymy ją rzucać kunaiami. – Stwierdził wstając z trawy, na której wcześniej przysiadł. - Widzisz to drzewo przed sobą? Rzuć w nie o tak. – Powiedział miłym i spokojnym tonem blondyn demonstrując. Rzucił trzy kunaie w sam środek drzewa, które stało pięć metrów od nas. – Coś prostego na początek. – Uśmiechnął się do mnie. No bez przesady. Powoli. Jak ja mam niby to zrobić?

2 komentarze:

  1. Animeplay z Shippuuden
    (Sakage w na swoim blogu)
    mi się osobiście podoba. Powinna trafić pare razy Sasuke tym kunaiem w ... pomińmy to.
    zabieram się za resztę

    OdpowiedzUsuń

>